12/31/2013

Miesiąc w zdjęciach - grudzień



Niedługo po opublikowaniu ostatniego posta z serii Tydzień w zdjęciach postanowiłam zmienić nieco formułę tych wpisów i dzielić się z Wami nie cotygodniową a comiesięczną porcją zdjęć. Bardzo często zdarzało się tak, że najzwyczajniej nie miałam Wam nic godnego uwagi do pokazania, a robienie zdjęć na siłę chwilę przed publikacją mija się z celem. Zapraszam zatem na mój grudzień w zdjęciach!

12/27/2013

Krótko i na temat #4


W kolejnym poście z cyklu Krótko i na temat pojawią się kosmetyki, do których nie zapałałam wielką miłością, jednak równocześnie nie byłam nimi rozczarowana. Ich właściwości i działanie określiłabym jako poprawne. Zapraszam na garść krótkich recenzji.

12/22/2013

O czym powinien pamiętać każdy pożądny Mikołaj, czyli ranking najgorszych prezentów gwiazdkowych

Od pewnego czasu co rusz pojawiają się wpisy pełne prezentowych inspiracji, sprawdzonych podarków, wskazówek, co można kupić bliskim. Ja postanowiłam ugryźć ten temat z drugiej strony i stworzyć listę prezentów, których każdy Mikołaj/Gwiazdor/Śnieżynka powinni unikać. Jest to subiektywny ranking, stworzony we współpracy z moją siostrą, w którym umieściłam rzeczy będące naszym zdaniem kiepską opcją gwiazdkowego podarku.

12/19/2013

Skóra jak marzenie, czyli photoshop w kremie || Bielenda, krem CC do ciała


Kremy BB, które jakiś czas temu zalały rynek kosmetyczny to już przeszłość. Teraz furorę robią kremy CC, które mają być jeszcze lepsze, bardziej wielofunkcyjne, działać doskonalej i magicznie wpływać na stan naszej skóry. Dlatego byłam bardzo ciekawa nowości Bielendy - kremów CC do twarzy i ciała. Nie sięgałam wcześniej po produkty BB, tego typu wynalazki są więc dla mnie zupełną nowością. Jak sprawdził się u mnie wielofunkcyjny krem korygujący 10w1 do ciała? Zapraszam na recenzję.

12/17/2013

Gdzie jesteście, drogie Czytelniczki?



Niczego nieświadoma zaglądam spokojnie na Facebooka, gdzie czeka na mnie niemiła informacja. Od kilku godzin na wszystkich blogach nie ma gadżetu Obserwatorzy, za pośrednictwem którego można było śledzić ulubione miejsca. Sprawdzam, jak sprawa ma się u mnie. Niestety - po tym elemencie pozostała jedynie etykietka. Czyżby blogger wreszcie spełnił swoje obietnice sprzed kilku miesięcy i zlikwidował ten sposób obserwacji, zastępując go nielubianym przez wielu Google +?

12/11/2013

O tym jak zniechęcić klienta do marki, czyli dziwne decyzje Pierre Rene




Nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem polityki niektórych firm. Do tej pory sądziłam, że każdemu zależy zarówno na zysku, jak również na zadowoleniu klientów i dobrej opinii na temat marki. Nie myślałam jednak, że kosztem robienia owych klientów najzwyczajniej w konia. Zapraszam Was dziś na krótką historię o tym, jak Pierre Rene zniechęciło mnie do siebie zanim jeszcze zaczęłam używać ich kosmetyków.

12/09/2013

All I want for Christmas is...

Odwiedził Was w tym roku Mikołaj? A może czekacie na Śnieżynkę/Gwiazdkę/Gwiazdora lub inne, niosące masę podarków postaci?  U mnie co prawda brodaty święty był, jednak w jego worku nie znalazłam moich wymarzonych prezentów. Stworzyłam zatem listę rzeczy, które chciałabym znaleźć pod choinką. Muszę przyznać, że popuściłam nieco wodze fantazji, jednak przecież pomarzyć zawsze można.

12/07/2013

Mocno inspirowane czy w całości skopiowane? || Elode, touch


 Przedzierając się przez zaspy śniegu, brnąc pośród szalejącego orkanu wracam do blogosfery! Raz jeszcze przepraszam za tę przerwę. Jednak nie tracąc czasu od razu zabieram się do roboty i dziś przychodzę do Was z prezentacją czegoś, na co natknęłam się podczas niedawnej wizyty w Biedronce, a co przyprawiło mnie o niemałe zaskoczenie.

12/03/2013

Bieda bez Internetu, czyli gdzie jestem jak mnie nie ma.

Witajcie po dłuższym zastoju. Niestety jeszcze nie powracam w pełni do blogosfery. Jak już zapewne wywnioskowałyście po tytule, zostałam odcięta od sieci, a co za tym idzie, aktywność blogowa została ograniczona do minimum. Przeglądanie sieci w telefonie nie należy do najwygodniejszych, nie mówiąc już o publikowaniu wpisów. Mam jednak nadzieję, że  w najbliższych dniach powrócę do świata (czytaj - będę miała dostęp do Internetu na laptopie) i zaserwuję Wam garść notek, bo pisać jest o czym.
Witam przy okazji nowych obserwatorów! Oby ta przerwa Was nie zniechęciła do odwiedzania tego miejsca.

Pozdrawiam ciepło, klamarta.

11/26/2013

50 faktów o mnie



 Jakiś czas temu blogosferę zalała fala odpowiedzi na ten tag. Chętnie czytałam informacje o Was, dlatego dziś postanowiłam stworzyć listę 50 faktów na mój temat. Muszę przyznać, że nie było łatwo. Mniej więcej w połowie dodawanie każdej kolejne pozycji było coraz trudniejsze. Ale udało się. Mam nadzieję, że dobrniecie do końca i nie zanudzicie się w trakcie.

11/22/2013

Klasyk z Rossmanna - podejście drugie ||Synergen, puder antybakteryjny


Tak to jest, kiedy za blogowanie bierze się osoba mająca znikome pojęcie na temat HTML i kwestii z tym związanych - musi dodawać wpisy po dwa razy. Jakiś czas temu już pojawiła się moja opinia na temat pudru antybakteryjnego Synergen. A wraz z nią na bloga trafił jakiś niezidentyfikowany obiekt, którego żadnym znanym mi sposobem nie mogłam się pozbyć, dlatego recenzja musiała zniknąć. Postanowiłam jednak, że spróbuję ją odtworzyć choćby dlatego, iż jeden z najbardziej kultowych produktów tej drogerii w moim odczuciu nie okazał się takim, jakim wiele blogerek go opisywało. Zapraszam raz jeszcze na recenzję!

11/17/2013

Tydzień w zdjęciach #8



Systematyczność w publikowaniu postów z tej serii niestety wygląda u mnie kiepsko, za co Was przepraszam. Zdarzało się tak, że jeśli już nawet przypomniałam sobie o pyknięciu zdjęcia, to finalnie okazywało się, że nie ma wystarczającej ich ilości i najzwyczajniej nie mam Wam co pokazać. Ciężko u mnie z robieniem zdjęć w zwyczajnych sytuacjach, utrwalaniem przedmiotów, miejsc, zdarzeń. Podejrzewam, że jeśli kiedykolwiek powstałby mój profil na Instagramie, to świeciłby pustkami i wiałoby na kilometr zakurzoną nudą.
Niemniej jednak postanowiłam, że czas najwyższy wziąć się za odświeżenie tej serii na blogu. Pomoże mi w tym mam nadzieje moje nowe cacko, czyli mój pierwszy ever smartfon. Tak, do tej pory byłam 100 lat za cywilizacją i nadal używałam starej jak świat Nokii z klasyczną klawiaturą (nawiasem mówiąc marce tej pozostałam wierna i sięgnęłam po Lumię). Zapraszam Was zatem na mój tydzień w zdjęciach.

11/16/2013

Kolejna akcja -40% w drogeriach Rossmann, czyli idealna okazja do uzupełnienie braków i... wydania sporej ilości gotówki


Nie ma litości. Po raz kolejny Rossmann postanowił wyciągnąć sporą ilość gotówki z naszych portfeli i ogłosił akcję -40% na kolorówkę. Zgodnie z informacjami, które od kilku dni krążą w sieci, promocja będzie odbywała się w dniach 22-28 listopada. Na wielu blogach pojawiły się już listy planowanych zakupów. Ja również uzbierałam parę produktów, które przy tej okazji uzupełnią moją kosmetyczkę. Czas tej akcji idealnie zbiegł się z czasem, kiedy to mój aktualny podkład zaczyna dobiegać dna, podobnie z pudrem. A jako że w ostatnich tygodniach nie dokonywałam żadnych lakierowych zakupów, to i parę buteleczek wpadnie zapewne do koszyka. Oto, co wpadło mi w oko podczas sporządzania listy.

11/12/2013

Malina, a może poziomka? || My Secret, 170 Raspberry

 

 Niepozorna marka, niepozorny kosmetyk, niepozorne opakowanie a takie miłe zaskoczenie. Szafę My Secret zazwyczaj omijałam szerokim łukiem, nie spodziewając się po dostępnych w niej produktach niczego specjalnego. A tymczasem całkowicie przypadkiem odkryłam świetny lakier w przystępnej cenie. W trakcie poszukiwań odpowiedniego odcienia nude natrafiłam na wyprzedaż pachnących lakierów My Secret. Każdy 10ml egzemplarz kosztował 4,50zł (cena regularna 7,99zł), dostępne były wszystkie spośród 4 kolorów. Seria ta jest edycją limitowaną, wypuszczoną z początkiem czerwca, dlatego też pewnie powoli znika z asortymentu. Niemniej jednak wciąż jest do zakupienia, a przyjrzeć się jej bliżej warto.

11/02/2013

Mój trening, czyli dlaczego ćwiczę z Jillian Michaels

Nigdy nie byłam szczególnie zafiksowana na punkcie sportu, ćwiczeń, zdrowego żywienia itd. Co więcej, nawet nieco stroniłam od sportu. Do czasu aż w lipcu tego roku podjęłam wyzwanie "30 dni z Mel B..." (więcej *tutaj*). Wszystko to spodobało mi się na tyle, że porządnie wkręciłam się w szeroko pojęte dbanie o siebie, kondycję, sylwetkę. Zaczęłam baczniej przyglądać się temu, co jem. Ograniczyłam słodycze, co już jest moim ogromnym osiągnięciem biorąc pod uwagę, że dotychczas cukier pod każdą postacią mogłam spożywać bez przerwy. Na stałe do mojego planu dnia weszły także ćwiczenia. Po skończonym wyzwaniu z Mel przez pewien czas trenowałam przy filmikach z kanału fitappy2 na YouTube, wciąż jednak poszukując czegoś innego. I tak trafiłam na kobietę, z którą pozostanę na dłużej. Co takiego ma w sobie Jillian Michaels? Dlaczego jej treningi są moimi ulubionymi? O tym za moment.

źródło

10/27/2013

Demakijaż z Bourjois

Jeszcze do niedawna kosmetyki do pielęgnacji Bourjois były mi bliżej nieznane. Miałam do czynienia z kolorówką tej marki - bardzo lubię mascarę Volume Glamour Max Definition, całkiem dobrze sprawdził się u mnie puder Healthy balance, a ostatnio miałam okazję testować również pomadkę Shine Edition. Byłam ciekawa, czy także produkty pielęgnacyjne okażą się godnymi uwagi. Zapraszam na recenzję trzech kosmetyków do demakijażu tej marki.



10/21/2013

O tym, jak u mnie sprawdziła się nowość marki Garnier


Jakiś czas temu w blogosferze zaroiło się od informacji na temat kremów z nowej gamy Garniera - Hydra Adapt. W jej skład wchodzi 5 produktów nawilżających, dostosowanych do potrzeb różnych typów skóry:
- krem - sorbet dla cery mieszanej i tłustej,
- krem - balsam dla cery suchej i bardzo suchej,
- krem - eliksir dla cery normalnej i delikatnej,
- krem - żel dla cery zmęczonej i pozbawionej blasku,
- oraz lekki krem dla cery normalnej i suchej, który będzie bohaterem dzisiejszego wpisu.


10/18/2013

Już mikołajki, czy może urodziny?


Niestety, tak dobrze nie jest - jak co roku na odwiedziny Mikołaja poczekamy aż do grudnia, a ja urodziny obchodzę w lutym. Niemniej jednak poczułam się właśnie tak, jak gdyby w środku jesiennej pluchy nadszedł ten cudowny czas. A to za sprawą Hexx any, która na swoim blogu Tysiąc jeden pasji po raz kolejny zorganizowała akcję HexxBOX. Moja praca włożona w tworzenie bloga klamarta.blogspot.com została doceniona i znalazłam się w gronie recenzentek VII edycji! Ciężko opisać słowami to, jak wielka była i jest moja radość. Nie mogłam doczekać się, kiedy paczka z rozświetlającym kremem pod oczy Vitamin C+ Lumene, który będę miała możliwość testować, do mnie dotrze.

10/09/2013

Najwyższa jakość w korzystnej cenie


Odkąd pierwszy raz sięgnęłam po produkt jakim jest top coat ciężko mi wyobrazić sobie manicure bez tego elementu. Pokochałam ten cudowny błysk, wydobycie głębi koloru, przedłużenie trwałości lakieru. Niestety z każdą kolejną buteleczką produktu marki Venita, którego używałam do tej pory jego działanie i właściwości coraz mniej mnie zadowalały. W poszukiwaniu jego lepszego następcy natrafiałam na klasyki w tej kategorii - Good To Go Essie, Seche Vite czy Poshe, jednak półka cenowa, na jakiej są ulokowane mi nie odpowiada. Przeszukując zasoby niewielkiego sklepu kosmetycznego w moim mieście natrafiłam natomiast na top coat marki Sally Hansen, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam. Advanced Hard As Nails, bo o nim mowa, okazał się naprawdę fantastycznym produktem, który na stałe u mnie zagościł.

10/05/2013

Na jesienne zakupy do Biedronki?

Kosmetyczne akcje Biedronki stały się doskonałą okazją do zaopatrzenia kosmetyczek w ciekawe produkty za niewielką cenę. I jako że cieszą się niesłabnącą popularnością, to supermarket nie rezygnuje z tego pomysłu i wypuszcza kolejną gazetkę promocyjną, tym razem pod hasłem "Nasz jesienny świat kosmetyków". Będzie ona obowiązywać od 10 do 23 października.

Znalazło się w niej oczywiście kilka produktów, które zwróciły moją uwagę. Tym razem w kategorii kosmetyków kolorowych ponownie sięgnięto po markę Bell. Nowością jest jednak, iż produkty przeznaczone do sprzedaży w ramach akcji tematycznych supermarketu zyskały odrębną nazwę serii - "LADYCODE". Wcześniej opakowania niczym nie różniły się od tych, które widzimy w standardowych szafach tej marki np. w Naturze. Chodzą jednak słuchy, iż znaczna była różnica w jakości kosmetyków ze stałej oferty a tych z akcji kosmetycznych Biedronki. Jestem w posiadaniu różu i duetu cieni, zakupionych właśnie w tym supermarkecie i sięgam po nie bardzo chętnie. Nie miałam do czynienia natomiast z ich odpowiednikami z normalnych szaf Bell, nie jestem więc w stanie powiedzieć, czy widzę jakąś różnicę jakościową.


10/01/2013

Nowy wymiar... beznadziejności


Każda kolejna nowość pośród mascar marki Avon wzbudza ciekawość i zainteresowanie. Szczoteczki w dziwacznych kształtach albo całkowicie niespotykany wygląd dla tego typu produktu - to nieodłączne cechy tuszów do rzęs tej firmy.
Produkt, któremu poświęcę dzisiejszy wpis okazał się niestety zbyt przekombinowany. Miała to być zupełna innowacja, fantastyczna formuła dla jeszcze dłuższych, bardziej podkręconych i spektakularnych rzęs. Tusz do rzęs Infinitize katastrofa, zapakowana w ładne, pomarańczowe opakowanie.

9/25/2013

Tak jak lubię, czyli usta w wersji nude


Jakiś czas temu opublikowałam post, w którym pokazałam Wam produkty, które dzięki odrobinie szczęścia mam możliwość testować. Pośród nich znalazł się ten, o którym dziś chciałabym napisać nieco więcej. Pomadka Bourjois Shine Edition w odcieniu Beige democrachic (numer 26). Czy jest warta swojej ceny?

9/22/2013

Najlepsze są proste rozwiązania


Nie pamiętam nawet, kiedy po raz ostatni dodawałam wpis lakierowy. Ostatnimi czasy żaden nowy egzemplarz nie dołączył do mojego zbioru. W ogóle rzadko malowałam paznokcie w czasie wakacji. Po tej przerwie zrobiłam mały przegląd i niestety kilka buteleczek wylądowało w koszu - nieużywane zgęstniały do tego stopnia, że nie było już czego ratować. Ponownie w ruch poszły jednak te, które przetrwały okres wypoczynkowy moich paznokci.
Tym razem postawiłam na klasyczne rozwiązanie - jeden kolor plus disco-świecidełkowy akcent na dwóch paznokciach. Tego typu zdobienie jest moim ulubionym, nie wymaga dużego nakładu pracy i mnóstwa czasu, a wygląda moim zdaniem naprawdę dobrze. Lakiery, których użyłam to Virtual Fashionmania Peppermint, nr 194 oraz topper Essence Circus Confetti.

9/19/2013

O 10 jesiennych celach

Na początek pragnę Was przeprosić za mały przestój na blogu. Jednak wraz z początkiem września mój dzień jakby drastycznie się skurczył. Wychodzę z domu o 7 rano, wracam koło 16. Nim się obejrzę, aż już za oknem panuje ciemność, a czasu na zrobienie wszystkiego wciąż za mało. Niestety pogoda również nie nastraja do pozytywnego myślenia i wykrzesania z siebie choćby grama więcej poza konieczne minimum. Nie znoszę tej odsłony jesieni - mgła, szarówka, zimny, przeszywający wiatr, deszcz siąpiący od rana do wieczora. W takich dniach coraz mocniej tęsknię do wiosny i lata.
Nie chcąc jednak pozostawiać tego miejsca w stanie uśpienia, a także z braku możliwości wykonania sensownych zdjęć przy porządnym świetle, sięgnęłam po pomysł Pauli z bloga one little smile i przy wykorzystaniu stworzonej przez nią grafiki, ułożyłam listę moich 10 jesiennych celów. Nie są to jakieś górnolotne założenia, ale sprawy, które odkładam "na potem" od pewnego czasu lub zamierzałam poczynić, jednak zawsze znajdywałam coś ważniejszego.



Mam nadzieję, że stworzenie tej listy pomoże mi w uporządkowaniu moich celów i sukcesywnym dążeniu do ich wykonania. Ciekawa jestem, jak wyglądają Wasze listy. Jeśli już je stworzyłyście, koniecznie się nimi podzielcie.
Mam nadzieję, że macie nieco więcej czasu od mnie i pogoda za oknem jest u Was ładniejsza od tej u mnie. Jeśli nie, życzę mnóstwa energii, powodzenia i słoneczka.

Pozdrawiam, klamarta.

9/14/2013

Cuda na kiju

Co pewien czas  na rynku kosmetycznym pojawiają się nowości, wobec których początkowo niemal wszyscy są nastawieni sceptycznie. Po pewnym czasie duża część nowinek zyskuje uznanie w oczach ludzi i staje się hitami. Firmy kosmetyczne prześcigają się w opracowywaniu coraz bardziej ekstrawaganckich produktów, trendów, albo podchwycają te, które okazały się strzałem w 10 i wprowadzają je do swojej oferty.
Wiele nowości, które zdobyły serca kobiet na całym świecie pozostają jednak dla mnie czymś dziwnym, zbędnym gadżetem, bez którego z całą pewnością mogę się obejść. Przedstawiam Wam zatem listę kosmetycznych nowinek i hitów, które moim zdaniem są niewypałem.



Wynalazek, który zgodnie z założeniem ma uprościć wykonywanie kresek i sprawić, by były idealne. Różne kształty i długości, dostosowane do potrzeb oka o każdej budowie. Jak jest w praktyce? Na niejednym blogu natknąć się można na niepochlebne opinie na temat tego rzekomo wspaniałego produktu. Problematyczna aplikacja, źle opracowane kształty, kiepska trwałość, nienaturalny wygląd. Wniosek - zbyt dużo kombinowanie nie przynosi pozytywnych skutków.


Czerwony dywan, gwiazdy, imprezy - tam takie nietypowe odcienie nie robią aż tak ogromnego wrażenia. Czy wyobrażacie sobie jednak, że o 6 rano wpadacie do spożywczego po bułki z zieloną szminką na ustach? Albo idziecie na pocztę, a tam pani w okienku wita Was z niebieskimi ustami? Są miejsca, gdzie ten trend może znaleźć swoje miejsce, jednak moim zdaniem przenoszenie go na ulice jest fatalnym pomysłem.


Manicure kawiorowy od pewnego czasu robi furorę wśród blogerek i nie tylko. Dlaczego ja uważam go za niewypał? Po pierwsze zupełnie nie widzę sensu w godzinnym pracowaniu nad perfekcyjnym manicure, by po godzinie z żalem patrzeć na resztki kuleczek jeszcze smętnie tkwiących na swoim miejscu, gdy reszta już radośnie wędruje po świecie. Po drugie koszt takiej zabawy nie należy do najniższych. Stawiam zatem na klasyczne rozwiązania w tej kwestii.


Podobnie jak kawiorowy manicure, pluszowe/welurowe paznokcie stały się hitem niedługo po premierze. Powody, dla których nigdy nie sięgnę po to rozwiązanie są identyczne jak powyżej. Żmudne ciapanie się w puszku i dopracowywanie wyglądu paznokci, by za niedługi czas, czy to po umyciu rąk czy potarciu patrzeć na małą katastrofę skutecznie zniechęcają mnie do choćby spróbowania.


Kiedy zobaczyłam tego cudaka na półce w Rossmannie miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Czego to ludzie nie wymyślą, byle tylko wzbudzić ciekawość i przy tym zarobić. Gąbkowy aplikator do podkładu i korektora - jak najbardziej ok. Jednak łączenie gąbki i rączki to już zdecydowanie przekombinowanie, level hard. Gadżet zupełnie beznajdziejny i zbędny. Szkoda tylko, że wyszła spod skrzydeł EcoTools, firmy, której pędzle lubię.

A jakie trendy, kosmetyki czy akcesoria są Waszym zdaniem zupełnym kitem? Jestem ciekawa Waszych propozycji.

Pozdrawiam, klamarta.

9/11/2013

Ja to mam szczęście!

 

Czy w Waszym życiu również dzieje się tak, że są momenty kiedy pech i niepowodzenia ciągną się za Wami i psują niemal każdy dzień, by potem szczęście uderzyło, jakby w ramach zadośćuczynienia, z podwójną mocą? W moim przypadku sytuacja taka od pewnego czasu systematycznie się powtarza. Gdy coś mi się nie udaje, to na całej linii. Kiedy los się do mnie uśmiechnie, to na całego.
I właśnie jednym z takich uśmiechów losu były wygrane w dwóch konkursach - na portalu ibeauty.pl oraz rossnet.pl. Swego czasu częściej próbowałam swoich sił w konkurencjach, gdzie zadaniem jest wymyślenie kreatywnej, ciekawej odpowiedzi na dany temat. Raz z sukcesami, innym razem bez. Podczas wakacji, poniekąd z nadmiaru wolnego czasu, ponownie przejrzałam portale w poszukiwaniu ciekawych konkursów. Jak wielkie było moje zdziwienie oraz radość, gdy pewnego sierpniowego ranka zapoznałam się z wynikami, a pośród nazwisk szczęśliwych zwycięzców odnalazłam swoje. Najzabawniejsze jest to, że zarówno na jednym jak i drugim portalu zostałam jedną z laureatek w konkursach z produktami Bourjois. Ta marka przynosi mi szczęście!

9/09/2013

Dobry korektor pod oczy w korzystnej cenie


Do niedawna korektor pod oczy nie był kosmetykiem, bez którego nie wyobrażałam sobie makijażu. Owszem, cienie i sine podkówki nie były mi obce, jednak nie czułam potrzeby nakładania na twarz kolejnego produktu. Do czasu aż zauważyłam, że owe sińce zaczynają psuć każdy makijaż i nawet najlepiej dopracowane, jak na moje możliwości, cieniowanie nie wygląda dobrze w towarzystwie fioletowych bądź niebieskich podkówek. Na dodatek moja buzia zawsze wyglądała na zmęczoną.
Postanowiłam więc sięgnąć po korektor stworzony z myślą o takich potrzebach. Niestety usilne próby zdobycia produktu Essence kończyły się fiaskiem, dlatego w mojej kosmetyczce zamiast Stay All Day znalazł się kosmetyk Bell - Multi Mineral Anti-Age Concealer. Czy sprostał moim oczekiwaniom?

9/06/2013

Kanały na YouTube godne polecenia #3

Dziś kolejna, nowa porcja kanałów YouTube godnych polecenia. Od ostatniego wpisu na ten temat do grona moich ulubieńców dołączyło parę miejsc. Na niektóre z nich trafiłam przypadkiem, inne odnalazłam dzięki poleceniu vlogerek. Jest również kanał, który zaczął ponownie działać po dłuższej przerwie, dlatego choć subskrybowałam go już wcześniej, dopiero teraz o nim wspomnę. Zapraszam!


Kanał ten po raz pierwszy odwiedziłam po jednym z filmików Lauren Curtis, gdzie Chloe pojawiła się gościnnie. Od tego czasu nie przegapiłam żadnego filmiku. Uważam, że Chloe jest jedną z najzdolniejszych i najbardziej profesjonalnych makijażystek na YouTube. Przepiękna, bardzo sympatyczna dziewczyna, która dzieli się swoją pasją z innymi, czerpiąc z tego ogromną przyjemność. 




Reaktywowany pod dość długiej przerwie, spowodowanej sprawami prywatnymi, kanał, który subskrybuję już od bardzo dawna. Makijaże, recenzje, DIY, stroje dnia - to wszystko znaleźć można w tym miejscu. Sama autorka, Kasia, to niezwykle pozytywna, zawsze uśmiechnięta osoba, która swoją energią zaraża przez ekran swoich widzów. Bardzo się cieszę, że powróciła do nagrywania, bo brakowało mi jej filmików.




"Pełna profeska" - myślę, że tak można określić pracę Marty. Wizażystka z ogromnym talentem i pasją. I choć część prezentowanych przez nią makijaży nigdy nie zostanie przeze mnie wypróbowana, bo są bardzo odważne i nieco zbyt skomplikowane jak na moje możliwości, to przecież zawsze można popatrzeć na tak piękne rzeczy w wykonaniu Zmalowanej.



Znacie Zoelle? Tanya to jej koleżanka, równie pozytywnie zakręcona. Dodatkowo bardzo zdolna makijażystka. Młodość, piękno, radość - oto cała Tanya.




Jeden z kanałów, na który trafiłam przypadkowo. Jest on, jak to ujęła sama autorka, przedłużeniem bloga designyourlife.pl, na który również serdecznie Was zapraszam. Alina jest projektantką wnętrz oraz mebli, zajmuje się także tworzeniem biżuterii. Zarówno jej kanał jak i blog to kopalnia inspiracji, wskazówek i pomysłów. Miejsca obowiązkowe dla fanek DIY i nie tylko.




Proszę, niech ktoś powie, że nie jestem jedyną osobą, która to miejsce odnalazła dopiero teraz. Nie wiem jak to się stało i nie chcę tego roztrząsać. Cieszę się, że mam tą pozycję w subskrypcjach i mogę oglądać nieco inne wywiady ze znanymi osobami ze świata muzyki, telewizji itd. Uwielbiam! A za rozmowę z Igorem Herbutem z LemOn dziękuję po raz setny.



*kliknięcie w nazwę przenosi na kanał*

Mam nadzieję, że znalazłyście nowe miejsca, do których będziecie chętnie zaglądać. A może znacie już polecane dziś kanały?

Pozdrawiam, klamarta.

9/03/2013

Czy maska Biovax uratowała moje włosy?


Wypadające włosy to problem, którego na dobre nie mogę się pozbyć już od dłuższego czasu. Kiedy zaczynam sądzić, że wszystko wróciło do normy, cała historia rozpoczyna się na nowo, niekiedy w jeszcze bardziej kłopotliwej postaci. Sięgałam już po kilka produktów stworzonych specjalnie do walki z utratą włosów, aczkolwiek skutek, jak można wywnioskować, nie był zadowalający. 
Biovax, Intensywnie Regenerująca Maseczka do włosów słabych ze skłonnością do wypadania. Czy ten kosmetyk pomógł mi wreszcie uporać się z tym problemem?

8/30/2013

Odważny kolor na ustach z Rimmel Apocalips


Bardzo rzadko sięgam po szminki, pomadki, czy innego rodzaju produkty do ust w odważnych, intensywnych kolorach. Bardzo podobają mi się natomiast u innych. Sama zdecydowanie lepiej, bardziej komfortowo czuję się w delikatnych, naturalnych odcieniach. Bardzo ostrożnie i nieufnie podchodziłam więc do kosmetyku, któremu dziś poświęcę parę słów. Rimmel Apocalips w odcieniu 102 Nova, szminka w płynie. Czy przekonała mnie do nasyconego, żywego koloru na ustach?

8/28/2013

30 dni z Mel B + boczki Tiffany - PODSUMOWANIE


Jak szybko minęły te 30 dni wyzwania! Wyzwania pełnego ciężkiej pracy, potu, zmęczenia, bólu, chwil zwątpienia oraz porządnej motywacji. Wydawało się, że ten miesiąc będzie dłużył się w nieskończoność, a kolejne treningi trwają cały dzień, a nie niespełna godzinę. Jak się okazało z każdym kolejnym dniem było coraz przyjemniej. Choć bywały i dni totalnego rozleniwienia, kiedy nie miałam najmniejszej ochoty wskakiwać w strój do ćwiczeń i rozpoczynać spotkanie z Mel. Wyciskałam jednak głęboko zakopane podkłady siły i brałam się do roboty. Nie było łatwo, jednak wytrwałam. Jednak to nie koniec - to dopiero początek. Z Mel wkroczyłam w świat fintessu i walki o piękne, zgrabne ciało oraz dobre samopoczucie. Chętnie będę wracać do jej ćwiczeń, jednak czas "poszerzyć horyzonty" i poszukać czegoś nowego, sprawdzić się z innymi trenerami. Najpierw jednak podsumuję miesiąc pracy z Mel oraz Tiffany.

8/26/2013

Ulubiony sposób na naturalne loki/fale

Naturalne fale, czy delikatne loki bez użycia gorącej temperatury albo akcesoriów tj.wałki bądź papiloty? Jasne! Jakiś czas temu natknęłam się w jakimś czasopiśmie dla pań na artykuł o sposobach na uzyskanie właśnie takiego efektu za pomocą zwyczajnych upięć. Wystarczą m.in. wsuwki czy niepotrzebna skarpetka, aby włosy wyglądały pięknie bez działania wysokiej temperatury. Przetestowałam każdy z nich i wybrałam ten, który odpowiada mi najbardziej biorąc pod uwagę długość moich włosów oraz uzyskany efekt.

Moje włosy są z natury lekko falowane, podatne na stylizację. Niestety precyzyjne loczki nie trzymają się na nich zbyt długo, dlatego wolę delikatne, nieco rozwichrzone, jakby niedopracowane fale.Ta wersja sprawia, iż nawet jeśli fryzura zmieni swój pierwotny kształt czy oklapnie, to nie jest to od razu widoczne, włosy nadal wyglądają dobrze. Uważam, że wygląda o wiele naturalniej, aniżeli "anielskie", idealnie skręcone, sowicie potraktowane lakierem loki.

Cały, jakże skomplikowany sposób polega na podzieleniu włosów na parę mniejszych partii (ja zazwyczaj dzielę je na 3 części) skręceniu ich wokół własnej osi, a następnie zwinięciu w małe koczki. Tak powstałe "ślimaczki" przypinam wsuwkami i w zależności od posiadanego czasu pozostawiam, aż włosy w odpowiedni sposób skręcą się.



Zazwyczaj wykonuję to na nie do końca wysuszonych włosach, wtedy efekt najbardziej mi się podoba. Przy włosach mokrych skręt jest mocniejszy, dlatego będzie to lepsza opcja, jeśli chcemy, aby nasza fryzura wygląda dobrze przez dłuższy czas.



Uważam, że jest to idealny sposób na uzyskanie bardzo naturalnej fryzury bez konieczności traktowania włosów wysoką temperaturą, czy wykorzystywania papilotów czy wałków, które nie każdy posiada.

Świetne są również metody z wykorzystaniem niepotrzebnej skarpetki z uciętym miejscem na palce, czy opaską (bądź ramiączkiem od biustonosza). W pierwszej z nich włosy spięte w wysoki koński ogon owijamy wokół zrolowanej skarpety, tworząc kok. Natomiast w drugiej włosy nawijamy na opaskę założoną tak, aby nieco zachodziła na czoło. Moim zdaniem te sposoby są skuteczniejsze przy dłuższych włosach,  zwłaszcza ten ze skarpetką.

Doskonale opisane wyżej metody kręcenia włosów obrazują poniższe filmiki.

Z wykorzystaniem skarpety



Z wykorzystaniem opaski




Korzystacie z naturalnych metod kręcenia włosów? A może macie swoje triki, którymi chcecie się podzielić?

Pozdrawiam, klamarta.

8/24/2013

Odświeżam jesienną garderobę, czyli lista zakupów

Nie ma się co oszukiwać - lato powoli macha rączką na pożegnanie, a w drzwiach stoi już jesień i nieśmiało pyta, czy już czas aby wkroczyła na dobre. I choć wszyscy, albo prawie wszyscy chóralnie odkrzykują, że jeszcze przyjdzie na nią pora, to wieczory są już coraz chłodniejsze. A i o wycieczce na plażę i wylegiwaniu się w skąpym stroju kąpielowym nie ma co myśleć, a przynajmniej w świętokrzyskiem.
Dlatego też postanowiłam dokonać przeglądu szafy i sporządzić małą (mam nadzieję) listę rzeczy 'must have'. Po niezbędnych oględzinach stwierdziłam, ku mojemu zdziwieniu, że nie mam:
- ani jednego grubego, ciepłego swetra,
- sportowej bądź nieco mniej bluzy z suwakiem lub bez,
- torby typu shopper (dużej, sztywnej, bardzo pojemnej, najlepiej z dopinanym długim paskiem), którą planuję kupić i wybieram już od roku i jakoś dziwnym trafem nadal śmigam z nieco podniszczoną listonoszką,
- skórzanej ramoneski (jakiś czas temu byłam w posiadaniu skórki z kołnierzem, jednak był to czas, kiedy 90% dziewczyn i kobiet na ulicach miało takowe kurtki o tym samym bądź niemal identycznym kroju i kolorze, więc zniechęcona tym faktem oddałam ją w dobre ręce),
- krótkich, jesiennych botków (nie licząc jazzówek na koturnie, których nie odważyłabym się założyć na dłuższe dystanse).

8/22/2013

Krótko i na temat #3

Czasem o ulubieńcach nie trzeba mówić czy pisać wiele. Podobnie z bublami - wystarczy parę słów, kilka zwięzłych zdań, by wyrazić to, jak kiepsko się spisały. Stąd właśnie wziął się pomysł na serię "Krótko i na temat", na której kolejną część chciałabym Was dzisiaj zaprosić. Będzie o zapachu, nawilżaniu i zapobieganiu znienawidzonym przeze mnie sińcom pod oczami.


Beyonce, Pulse NYC, Dezodorant z naturalnym spray'u


Ogólnie jestem zwolenniczką zapachów lekkich, świeżych, energetycznych, kwiatowych bądź owocowych, raczej słodkich aniżeli tych w tonie ogórkowym itp. Zdarzają się oczywiście cięższe i bardziej zdecydowane wyjątki, jak np. Entusiasmo Fabio Verso, jednak mają miejsce dość rzadko, w porze bardziej jesienno - zimowej. Wiosną czy latem sięgam po sprawdzone klimaty, w które idealnie wpasował się zapach Beyonce. Jestem ogromną fanką innych perfum gwiazdy, Heat Rush, jednak zachęcona korzystną ceną oraz ciekawa czegoś innego sięgnęłam po Pulse NYC. I przepadłam! Nie jestem asem opisywania zapachów i towarzyszących im wrażeń, jednak uwierzcie mi na słowo - ten zapach jest naprawdę cudowny. Poza tym dość długo utrzymuje się na skórze, z czasem nie zmienia się w dziwny sposób w coś nieprzyjemnego. Z całą pewnością będzie kojarzył mi się z tym latem i paroma wydarzeniami z nim związanymi, co czyni go jeszcze cudowniejszym w moim odczuciu. Powąchajcie koniecznie!

Pojemność:75ml
Cena: ok.20zł

Ocena: ✰✰✰✰ 


Flos-lek, Żel arnikowy na rozszerzone naczynka, sińce, potłuczenia, obrzmienia


Żel był jednym z elementów nagrody, w ramach rozdania na blogu Kosme-freak. Podeszłam do niego bardzo entuzjastycznie, ponieważ temat sińców pod oczami oraz często pojawiających się siniaków nie jest mi obcy (potrafię potknąć się nawet o własne nogi...). Najczęściej stosuję go na noc pod oczy, a w razie potrzeby do innych celów, które zostały mu wyznaczone. Jeśli chodzi o opuchnięte powieki, worki i obrzmienia sprawdza się naprawdę przyzwoicie. W dużej mierze dzięki niemu udało mi się otworzyć oczy po nieprzespanej nocy czy imprezie trwającej niemal do rana. Delikatnie chłodzi, szybciutko się wchłania, nie podrażnia i nie wysusza skóry. Poza tym ma bardzo przyjemny skład i równie miłą dla portfela cenę. Odejmuję jedną gwiazdkę za to, że nie niweluje podkuwek pod oczami ostatecznie - nadal potrzebna jest kapka korektora.
Pojemność:50ml
Cena: ok.12zł


Ocena: ✰✰✰✰



Avon Care, Uniwersalny balsam do ciała Rich Moisture


Lekki balsam o przyjemnym zapachu. Idealny do codziennej pielęgnacji skóry. Delikatnie nawilża, migusiem się wchłania, nie pozostawiając tłustej, nieprzyjemnej warstwy. Osobom oczekującym dogłębnego nawilżenia, czy ciężkiej konsystencji może nie przypaść do gustu. Ja jednak nie lubię na co dzień smarować skóry tłustymi, lepkimi i ciężkimi kosmetykami. Tak głęboką pielęgnację serwuję sobie zazwyczaj raz w tygodniu, tak, aby moja skóra "nie zwariowała" od nadmiaru dobroci. Tak jak wspomniałam w poście z nowościami - balsam ten świetnie sprawdził się, gdy po dość długiej kąpieli słonecznej skóra potrzebowała lekkiej dawki nawilżenia.
Pojemność:750ml
Cena: ok.25zł


Ocena: ✰✰✰✰


Pozdrawiam, klamarta.

P.S. Mam nadzieję, że przypadły Wam do gustu niewielkie zmiany na blogu?

8/19/2013

Najlepsza inwestycja ostatnich lat

Nie sądziłam, że akurat te przedmioty określę najlepszą inwestycją minionych lat, jeśli nie *ever*. Jak się jednak okazało zakup okazał się strzałem w dziesiątkę, a zachwyt i zadowolenie nie mijają wraz z kolejnymi miesiącami używania. Pędzle EcoTools, bo o nich mowa, stały się moimi ulubieńcami, a zarazem jednymi z największych skarbów w moich kosmetyczno - makijażowych zasobach.


Posiadam dwa pędzle tej marki: do pudru (numer 1200) oraz do różu (numer 1201). Cena każdego z nich oscyluje wokół 30zł. W Rossmannie wynosi dokładnie tyle, natomiast w drogeriach internetowych można napotkać te pędzle w cenie o 2 do 3zł niższej. Moje egzemplarze kupiłam ponad rok temu w czasie dużej akcji promocyjnej -30%, -40% itd. w Rossmannie. Wtedy pędzle te przecenione były o 50%, czyli w normalniej cenie jednego nabyłam dwa. Aż żal było nie brać. :)
Pędzle EcoTools wykonane są z wysokiej jakości materiałów ekologicznych:
-bambusowa rączka,
-syntetyczne włosie taklonowe,
-okucia z aluminium pochodzącego z recyklingu.

Dodatkowo warto wspomnieć, że również opakowania pędzli  są w pełni ekologiczne, biodegradowalne. Poza tym uważam je za niezwykle praktyczne. Cenię sobie fakt, że nie otrzymujemy pędzla w folii, którą w chwili otwierania rozerwiemy i wyrzucimy do kosza. Opakowania EcoTools przydają się np. w czasie podróży, można zapakować pędzel i przewozić go bez obawy, że odkształci się, bądź ubrudzi.

Wykonanie tych pędzli to najwyższa klasa. Od pierwszego użycia aż do dziś żadna część nie zmieniła swojego stanu. Klej w żadnym elemencie nie puścił, wszystko trzyma się na swoim miejscu. Także włosie pozostało w stanie niemal nienaruszonym, jedynie w pędzlu do pudru zadziało się coś niewielkiego, ale o tym za chwilę. Nie odbarwiło się, nie utraciło koloru. Przez ponad rok używania z obydwu pędzli wypadł może jeden włosek. Klasa!

Pędzle mają odpowiedni rozmiar. Dobrze trzyma się je w dłoni, rączka jest odpowiednio wyprofilowana, nie jest ani za długa, ani za krótka. Także rozmiar główki pędzli uważam za standardowy, dopasowany do każdych, albo prawie każdych potrzeb.

Nie sprawiają kłopotów w trakcie mycia. Ja robię to tak, że nalewam na dłoń odrobinę szamponu i  zwilżonym pędzlem wykonuję ruchy jakbym np. malowała ścianę, przeciągam nim z jednej strony w drugą, a na koniec palcami jeszcze dokładnie szoruję włosie, tak aby usunąć wszelkie pozostałości kosmetyków. Następnie płuczę, dopóki woda nie będzie całkowicie czysta. Staram się jedynie, aby nie dostała się powyżej metalowej skuwki, suszę je w pozycji poziomej, unikam używania w tym celu suszarki. A jeżeli już koniecznie muszę, to kieruję strumień powietrza z dość dużej odległości.



Pędzel do pudru, a właściwie jego włosie, jest nieco większe i inaczej ścięte, od tego do różu. Idealnie sprawdza się w nakładaniu zarówno kosmetyków prasowanych, jak i sypkich. Całkiem dobrze aplikuje kosmetyk w załamaniach, koło nosa, czy pod oczami, choć ja lubię go wtedy nieco ścisnąć, przez co jest bardziej zwarty i lepiej wszędzie dociera. Ze względu na jego rozmiar bardzo dobrze omiata się nim całą buzię. Jedyna wada, o której wspomniałam wcześniej, to fakt, że po pierwszym myciu włosie nieco się "rozczapierzyło", choć zmiana ta jest niewielka, a pędzel nie wygląda jak szczotka. Poza tym wciąż jest miękkie i delikatne, a kolejne mycia nie zmieniają tych właściwości.



Pędzel do różu ma szersze boki i szpiczasty czubek, dzięki czemu perfekcyjnie sprawdza się przy aplikacji i rozcieraniu zarówno różu, jak brązera. Przez to, że nie jest zbyt duży umożliwia precyzyjne konturowanie i rozprowadzanie kosmetyku jedynie w planowanym miejscu, a nie na połowie twarzy. Po myciu nic nie stało się z jego włosiem, nadal jest zbite, miękkie i delikatne.



Gdybym ponownie miałam okazję zakupić te pędzle w tak korzystnej cenie, zaopatrzyłabym się w jeszcze jeden egzemplarz tego do różu. Jako że lubię mocniej wciskać puder w skórę i dokładnie aplikować go w okolicach nosa to rozmiar i kształt tego pędzla sprawdziłby się idealnie. Przy mocniejszym dociskaniu dłuższe i elastyczne włosie nieco się ugina, co w pewnym stopniu utrudnia pracę. Nie twierdzę, że ten do pudru sprawuje się źle, jednak zauważyłam, że lepiej pracuje mi się z nieco mniejszymi, gęstszymi bardziej zwartymi pędzlami.
EcoTools ma w swojej ofercie również pędzel kabuki oraz duży, ale bardzo gęsty i o krótszym włosi pędzel do brązera (który moim zdaniem do aplikacji akurat tego kosmetyku będzie beznadziejny - jest zbyt duży, zmieściłby się pod co najmniej dwie kości policzkowe ☺), które także mnie zainteresowały. Zaczekam jednak na jakąś okazyjną cenę, bo normalnie jest ona dla mnie ciut za wysoka.



Pędzle EcoTools to zdecydowanie jedne z najlepszych rzeczy, jakie udało mi się kupić. Uwielbiam ich używać i dbam o nie tak, aby posłużyły mi jak najdłużej. A biorąc pod uwagę ich aktualny stan jestem pewna, że jeszcze parę dobrych lat będę się nimi malować.
Marzę także o paru pędzlach Real Techniques oraz Hakuro. Jestem ciekawa jak wyglądają na ich tle ekologiczne akcesoria do makijażu EcoTools.

A jakich pędzli Wy używacie najchętniej? Które polecacie?

Pozdrawiam, klamarta.