12/30/2012

Chantre by Chatier

Jakiś czas temu pisałam o zapachu, który towarzyszył mi w czasie jesieni. Jak się okazało, był on ze mną także podczas pierwszych dni zimy. Mowa o Fabio Verso "Entusiasmo". W moim przypadku jednak zbyt długie używanie jednego typu perfum nie jest najtrafniejszą decyzją. Ostatnio zapach ten zaczął mnie nudzić, później męczyć. Wydawał mi się zbyt mocny, przytłaczający, pomimo, iż początkowo byłam nim zachwycona. Wynika z tego, iż moje zamiłowania do nieco mocniejszych zapachów są tylko chwilowe. Na dłuższą metę idealne okazują się te delikatniejsze, słodkie. Dlatego zdecydowałam się tym razem wybrać coś lżejszego. Wybór padł na znany mi już Chatier "Chantre". 





Jak łatwo wywnioskować choćby po oględzinach jedynie opakowania i buteleczki zapach ten zbliżony jest do Chanel Chance. Poznanie go jedynie utwierdza w tym przekonaniu. Wcześniej można było go odnaleźć pod nazwą Champ Chatier. Szklana butelka z dość grubego szkła mieści 100ml "wody odświeżająco-pielęgnacyjnej", jak zgrabnie ujął to producent. W innych językach jest to po prostu woda toaletowa. Ma ona nawilżać i pielęgnować skórę. Ja nie traktuję tego produktu jako pielęgnacyjny, dlatego nie przywiązuję większej uwagi do tego opisu.


"Doskonale zbalansowane połączenie słodkich i pikantnych elementów, sprawia, że zapach z każdą kolejną chwilą przechodzi przemianę. Początkowy klimat subtelnej świeżości przeistacza się w zapach pełen głębokiej zmysłowości, uwodzicielski i czarujący. Odpowiedni dla kobiet, które mają odwagę aby marzyć i realizować swoje marzenia."
                                                                                                                                                                                              źrodło: internet

Piramida zapachu:
• Nuta głowy: hiacynt, różowy pieprz
• Nuta serca: jaśmin, wetiwera
• Nuta podstawowa: irys, ambra, paczula, białe piżmo


W moim odczuciu jest to zapach bardzo kobiecy, jednak nie przez moc słodyczy, czy niezwykłą lekkość. Rzeczywiście bardzo ciekawie zmienia się, są drobne różnice między jego zapachem w butelce, na papierku testowym, a na skórze. Nie jest banalny, trudno znaleźć w nim jakieś podobieństwo do innych. I choć wcześniej pisałam, że nie należy do najlżejszych, to w porównaniu z Entusiasmo jest zdecydowanie delikatniejszy, nie tak zdecydowany, przytłaczający. Może być zarówno zapachem na dzień, jak i na wieczór. Sądzę, że wielbicielkom typowej cukierkowej słodkości lub chłodnej, nieco ziołowo-ogórkowej świeżości może nie do końca przypaść do gustu. Jednak te kobiety, które lubią balansować między zapachami, od klasycznych, po nieco bardziej filuterne zdecydowanie go polubią.






12/25/2012

Świąteczna klasyka(Golden Rose, 317)

Czerwień nigdy nie zawodzi - za każdym razem i w każdym połączeniu wygląda świetnie. Dlatego właśnie na ten kolor postawiłam, przygotowując "manicure świąteczny". Użyłam drugiego z nowo zakupionych lakierów - tym razem Golden Rose z proteinami, numer 317. Jest to klasyczna, żywa czerwień, o wykończeniu lekko żelkowym. Niestety trudno o uzyskanie pełnego krycia. Nawet przy trzech warstwach, uważnie się przyglądając, wciąż widać końcówki paznokci. Poza tym lakier nie bąbluje, wysycha w średnim tempie, dlatego warto użyć utwardzacza. Nie jest powalająco trwały - z top coatem po trzech dniach widać delikatnie starte końcówki. Podczas zmywania nie barwi płytki ani skórek wokół paznokci.
Aby nie było od początku do końca klasycznie, na paznokcie u palców serdecznych nałożyłam topper z Essence - Circus confetti, który pokazywałam już w duecie z innym lakierem Golden Rose *klik*. Całość utrwaliłam jak zawsze top coatem Nail therapy z Venity.






Pozdrawiam, klamarta.

12/23/2012

W odcieniu mlecznej czekolady - dor, nail colour, 6/1

Mam nadzieję, że Wasze przygotowania do świąt dobiegły już końca i możecie spokojnie, popijając kawkę odpoczywać, cieszyć się obecnością tych, których niekiedy widzicie kilka razy do roku i ładować wewnętrzne akumulatory energią, potrzebną do pracy w przyszłym roku.
A tymczasem przychodzę do Was z krótka prezentacją jednego z dwóch nowych lakierów, które to ostatnimi czasy nabyłam. Na pierwszy ogień wystawiam dor nail colour, nr 6/1.


Jest to kremowy lakier w odcieniu mlecznej czekolady. Do pełnego krycia wystarczą dwie grubsze warstwy lub trzy cieńsze. Nie bąbluje, wysycha dość szybko. Na wierzch użyłam top coatu Venita, dla lepszej trwałości i błysku.
Konsystencja lakieru jest dość rzadka, dlatego łatwo zalać skórki wokół paznokci. Pędzelek jak w każdym lakierze tej firmy jest niewielki, jednak nie ma problemu z posługiwaniem się nim - wystarczą trzy pociągnięcia, by pokryć cała płytkę.
Cena waha się między 3,5 a 4zł, w zależności o sklepu. Myślę, że to bardzo korzystna kwota, biorąc pod uwagę jakość produktu. Ja miałam już kilka, jeśli nie kilkanaście lakierów dor i za każdym razem jestem jak najbardziej zadowolona.







Na zakończenie, z racji, iż nie jestem wybitną poetką, a kopiowanie życzeń ze specjalnie przygotowanych stron internetowych uważam za totalną głupotę, pragnę Wam życzyć po prostu, z całego serca WESOŁYCH ŚWIĄT, pełnych szczęścia, miłości, obecności bliskich, wolnych natomiast od sporów, kłopotów i zmartwień. Uśmiechajcie się, nie odmawiajcie sobie niczego i odpocznijcie, a w czasie nocy sylwestrowej bawcie się i tańczcie do samego rana. Gorąco Was pozdrawiam!

12/04/2012

Świecidełka i błyskotki, czyli Circus confetti Essence

Wreszcie nadszedł ten wiekopomny moment, kiedy to w mojej mieścinie otwarto pierwszą drogerię Natura. A co za tym idzie, od teraz mam dostęp do wielu firm, których oferta miejscowego Rossmanna nie obejmuje. Pośród tych marek znajduje się Essence. Kosmetyki tej firmy pojawiły się w "moim" Rossmannie raz i była to limitowanka Miami Roller Girl. Od tego czasu o nieziemskich topperach Essence mogłam pomarzyć lub też kupować je będąc w innym mieście, co niestety nie zdarza się zbyt często.
Gdy więc tylko drzwi nowo otwartej Natury otworzyły się, ja już tam byłam. I wyszłam z absolutnie świetnym topperem, na którego miałam od dawna ogromną ochotę. Mowa o Circus confetti - mieszance płatków przeróżnej wielkości, w kilku kolorach i kształtach, które razem tworzą na paznokciu piękny efekt. Pięknie komponują się z ciemną bazą, jednak sądzę, że równie ciekawie wyglądać będą z jaśniejszymi lakierami. Ja tym razem użyłam Golden Rose Classics Charming nr 50 oraz jednej warstwy toppera. Całość utrwaliłam jeszcze top coatem Venita.
Owe płatki, brokat i inne różności, które znajdują się w buteleczce po nałożeniu na paznokieć są nieco wyczuwalne, stąd pojawiła się jeszcze warstwa utwardzacza. Po jego nałożeniu wszystko staje się gładkie. Sądzę, że będę się świetnie bawić podczas zmywania tego cudeńka, jednak dla takiego efektu jak najbardziej warto.
Buteleczka mieści 8ml. Nie pamiętam dokładnej ceny, jednak jest to ok.9zł.

Ja jestem absolutnie zakochana. A jakie jest Wasze zdanie?