Czerwień nigdy nie zawodzi - za każdym razem i w każdym połączeniu wygląda świetnie. Dlatego właśnie na ten kolor postawiłam, przygotowując "manicure świąteczny". Użyłam drugiego z nowo zakupionych lakierów - tym razem
Golden Rose z proteinami, numer 317. Jest to klasyczna, żywa czerwień, o wykończeniu lekko żelkowym. Niestety trudno o uzyskanie pełnego krycia. Nawet przy trzech warstwach, uważnie się przyglądając, wciąż widać końcówki paznokci. Poza tym lakier nie bąbluje, wysycha w średnim tempie, dlatego warto użyć utwardzacza. Nie jest powalająco trwały - z top coatem po trzech dniach widać delikatnie starte końcówki. Podczas zmywania nie barwi płytki ani skórek wokół paznokci.
Aby nie było od początku do końca klasycznie, na paznokcie u palców serdecznych nałożyłam topper z
Essence - Circus confetti, który pokazywałam już w duecie z innym lakierem Golden Rose
*klik*. Całość utrwaliłam jak zawsze top coatem
Nail therapy z Venity.
Pozdrawiam, klamarta.
Niedawno zakupiłam pierwszy lakier tej firmy i jestem zaskoczona, bardzo fajny jak na tak przystępną cenę ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńkoralikowaprzygoda.blogspot.com
Sądzę, że wraz z upływem czasu w Twojej kolekcji pojawi się coraz więcej lakierów GR - są naprawdę warte uwagi i polecenia.
Usuńświetna czerwień, pięknie błyszczy!
OdpowiedzUsuńSam lakier nie błyszczy aż tak intensywnie, z małą pomocą top coatu wygląda niesamowicie.
Usuńpiekny kolor! ;)
OdpowiedzUsuńKlasyczna czerwień zawsze robi wrażenie.:)
UsuńUwielbiam czerwień i wszystkie jej odcienie! Jest kobieca i seksowna :D
OdpowiedzUsuń