10/30/2012

Różowe rozczarowanie (Butterfly, Life Style, nr ?)

Niestety, kolejny lakier Butterfly z serii Life Style nie zaskoczył mnie. Nie sprawił, że zmieniłam zdanie o tych lakierach. Utwierdził natomiast w przekonaniu, że mają świetne kolory, ale kiepściuchną jakość. Jest dokładnie taki sam, jak jego liliowy brat (*klik*) a może nawet nieco gorszy.

                                                                     

Aplikacja lakieru wcale nie należy do najcięższych. Emalia ma odpowiednią konsystencję, pędzelek nie jest ani za mały, ani za duży. Wystarczą 3 pociągnięcia, by pokryć całą płytkę. Jednakże, aby uzyskać pełne krycie potrzeba 3 warstw. Jedna warstwa nie nadaje się do noszenia, przy dwóch widać prześwity.A wiadomo -  im więcej warstw nakładamy, tym częściej pojawiają się bąbelki, a lakier nawet z utwardzaczem wysycha wolniej. I tak jak przy liliowym lakierze można wspomóc się białą emalią jako "podbijaczo-wzmacniaczem" koloru, tak przy różowym nie wchodzi to w grę - miejscami biel prześwituje lub wystaje spod wierzchniego koloru. Na paznokciach trzyma się 2-3 dni, później starte końcówki wyglądają już tak nieestetycznie, że trzeba go usunąć. Nie barwi płytki ani skórek wokół paznokci w czasie zmywania.
I oczywiście, można by bronić go, twierdząc, że za 3 czy 4 złote nie należy oczekiwać fajerwerków, jednak są lakiery, choćby Safari czy dor w tej samej cenie a o wiele wiele lepszej jakości.





 
    
Numer lakieru nie jest mi niestety znany - tyle pozostało z nalepki, na której był umieszczony.


Miłego popołudnia, K.






                                                                                            

10/24/2012

Synergen, Peeling do twarzy dla skóry wrażliwej

Usuwanie zanieczyszczeń i martwych komórek naskórka to zabieg, który staram się wykonywać regularnie. Dzięki temu cenne składniki z kremów czy maseczek lepiej się wchłaniają i docierają nawet do najgłębszych warstw skóry, niedoskonałości pojawiają się rzadziej, bo nic nie blokuje ujść gruczołów łojowych, a podkład, puder czy inne kosmetyki lepiej się rozprowadzają i dają lepszy, bardziej naturalny efekt, bez nieestetycznych nierówności i suchych skórek.
Będąc w Rossmannie natrafiłam na promocję kosmetyku przeznaczonego do tego zabiegu -  peelingu do twarzy dla skóry wrażliwej Synergen, a z racji, iż już jakiś czas temu miałam zamiar go przetestować i przekonać się, jak będzie się sprawdzał, bez wahania włożyłam go do koszyka.





Jego cena regularna to 4,99zł, natomiast promocyjna - 3,99zł.
Plastikowa tuba mieści 100ml kosmetyku.
Data przydatności - 12 miesięcy od momentu otwarcia.
Miejsce produkcji - Niemcy.

                                        


Opis producenta kosmetyku:

Usuwa delikatnie i głęboko wszelkie zanieczyszczenia oraz bakterie. Delikatne oczyszczanie, uczucie gładkości skóry. Tolerancja dla skóry przebadana dermatologiczne.

                                                                                                                 źródło: rossnet.pl
Peeling ma delikatną, kremową formułę i delikatny, bardzo przyjemny zapach. Zawiera dwa rodzaje drobinek: czerwone i białe. Te pierwsze rozpuszczają się w trakcie masowania skóry, są niewyczuwalne. Inaczej sprawa ma się w przypadku tych drugich - są dość pokaźnych rozmiarów, mają nieregularny, ostry kształt, są jak najbardziej wyczuwalne podczas złuszczania naskórka. Podzielam opinię krążącą w sieci, iż w żadnym wypadku nie jest to peeling dla bardzo wrażliwej skóry. Osoby poszukujące peelingu drobnoziarnistego nie polubią tego produktu. Drobiny są zbyt ostre - mogłyby podrażnić skórę a nawet zranić. Natomiast te z nas, których skóra jest normalna, mieszana lub tłusta powinny być z tego kosmetyku jak najbardziej zadowolone. Bardzo dobrze złuszcza(jednak należy pamiętać, by ze względu na rozmiar i ostrość drobin peelingujących,nie szaleć w trakcie rozprowadzania i wykonywać delikatne ruchy), pozostawia skórę miękką, gładką i oczyszczoną. Nie uczula, nie wysusza, nie podrażnia.



Jedyną wadą tego kosmetyku, jaką widzę, jest zbyt mała ilość drobinek. Być może jest ich tyle ze względu na fakt, że są ostre i gdyby było ich za dużo, nawet gruba skóra tłusta mogłaby źle na nie reagować. Jednak poza tym uważam, że jest naprawdę świetny kosmetyk w śmiesznie niskiej cenie.

A jakie są Wasze ulubione peelingi? Wolicie te mechaniczne czy enzymatyczne?


Do następnego wpisu, K.


10/19/2012

L`Oreal, Elseve Arginine Resist x3, Szampon wzmacniający

Od pewnego czasu walczę dzielnie z wypadaniem włosów. Z moich obserwacji wynika, że niestety ubyło ich drastycznie wiele, co muszę przyznać, coraz bardziej mnie martwi. Dlatego też, wybierając szampon do włosów, sięgnęłam po nowość formy L'Oreal, stworzoną dla potrzeb właśnie takich osób jak ja,  Elseve Arginine Resist x3 z argininą i proteiną(a właściwie jej pochodną) dla włosów osłabionych z tendencją do wypadania.



W skład owej serii wchodzą jeszcze, oprócz szamponu, pielęgnacyjna terapia wzmacniająca bez spłukiwania, natychmiastowa kuracja wzmacniająca, odżywka wzmacniająca oraz maska z serum wzmacniającym.
Każdy z wspomnianych kosmetyków zawiera dwa składniki, mające pomóc nam w walce z osłabieniem i wypadaniem włosów. A są to:
1. ARGININA - kluczowy aminokwas o podstawowym znaczeniu dla struktury włókna włosa. Dzięki swym właściwościom pobudzającym mikrokrążenie w skórze głowy pomaga zoptymalizować procesy przyswajania składników odżywczych na poziomie cebulek włosów. Odżywia cebulki i stymuluje aktywność komórek leżących u podstaw procesów tworzenia się łodyg włosów. Bez argininy włosy przestają rosnąć.
2. PROTEINA(jej pochodna) łączy się z włóknem włosa i natychmiast wnika w głąb aby wzmocnić włosy osłabione.                                                               
źródło: lorealparis.pl oraz inf. zawarte na etykiecie szamponu


  
Szampon dostępny jest w dwóch wariantach pojemnościowych: 250 i  400ml. Cena mniejszego opakowania to ok.13zł, dużego - 17zł. Ja posiadałam wersję 400ml i zakupiłam ją w Biedronce na początku sierpnia za 10,99zł.

Kosmetyk ten jest naprawdę bardzo wydajny. Tj. pisałam, kupiłam go w dniu rozpoczęcia legendarnej promocji w Biedronce, a było to 1 sierpnia. Używałam go 2/3 razy w tygodniu, bo z taką częstotliwością myję włosy. Doskonale wszystkim znany dźwięk, kiedy to w butelce nie ma już ani mililitra szamponu usłyszałam jakiś tydzień temu. Można zatem wywnioskować, że 400ml tego szamponu wystarczyło mi na ok.2,5 miesiąca. Moim zdaniem to bardzo długo, bo używałam już szamponów, które w takiej samej ilości wystarczały ledwo na miesiąc.

Konsystencja tego produktu jest całkiem w porządku, nieco żelowa, dość gęsta, nie przepływa przez palce. Zapach jest przepiękny, delikatny, świeży, jakby owocowy, pozostaje na włosach dość długo. Dobrze się pieni, jednak nie wiem, czy jest to jego zaleta. Pieni się, bo zawiera niezbyt dobre dla włosów i skóry głowy składniki, SLS, itd. O dziwo nie znalazłam żadnego składnika z końcówką -paraben, więc mamy malutki sukces.

                         

Nie podrażnia skóry głowy, nie wywołuje reakcji alergicznej, łupieżu czy swędzenia. Dobrze oczyszcza i odświeża włosy. Nadaje im gładkość, miękkość i blask. Łatwo się rozczesują. Mniej się rozdwajają, kruszą i łamią. Jednak, niestety, nadal wypadają. A przecież zadaniem tego kosmetyku miało być zapobiegnięcie tej sytuacji. Być może lepsze efekty można zauważyć przy stosowaniu kilku kosmetyków z tej serii jednocześnie, bo sam szampon nie daje rady.

Z całą pewnością sięgnę jeszcze po ten szampon, jeśli nie znajdę jakiegoś lepszego produktu. Jednak wtedy zaopatrzę się również w inne kosmetyki z tej serii, by przekonać się, czy razem będą działać jeszcze lepiej.
A może znacie, stosowałyście jakieś produkty, które pomogły Wam opanować nadmierne wypadanie włosów? Jeśli tak - piszcie!




Tymczasem pozdrawiam Was ciepło, klamarta.

10/16/2012

Oriflame Kojący tonik z organicznymi ekstraktami z aloesu i arniki

Jak poradzić sobie, kiedy w czasie wakacyjnego wypoczynku lub jakiegokolwiek innego wyjazdu skóra naszej twarzy nie toleruje wody, płynącej z tamtejszych kranów, a dokładniej stopnia zawartości chloru w tejże cieczy? Zmywać kosmetyki wodą mineralną? Możliwe, jednak niezbyt wygodne. Byłam zmuszona znaleźć inne sposób. Wybawieniem okazał się być kojący tonik z organicznymi ekstraktami z aloesu i arniki Oriflame Pure Nature.
 


                                         

Od kilku dobrych miesięcy nie używałam żadnego produktu tego typu. Swego czasu nacierałam namiętnie twarz specyfikami antybakteryjnymi, jednak zaprzestałam, kiedy nie wraz z upływem czasu nie widziałam żadnych efektów. Kiedy spotkała mnie opisana wyżej sytuacja, a dokładniej opisując - kontakt z wodą = pieczenie, ściągnięcie, zaczerwienienie, wysuszenie, sięgnęłam po kosmetyk Oriflame. Zaraz po zmyciu kosmetyków do oczyszczania twarzy sięgałam po wacik i przecierałam skórę tonikiem. Jego działanie było widoczne od razu. Początkowo skóra niestety piekła, jednak miało to związek z podrażnieniem, wysuszeniem i uszkodzeniem warstwy naskórka. Nieprzyjemne uczucie szybko znikało. Z dnia na dzień stan skóry poprawiał się - zaczynała wyglądać tak, jak przed przyjazdem na urlop.
Zachwycona działaniem owego toniku postanowiłam sięgnąć po niego po raz kolejny. I ponownie nie zawiodłam się. Kosmetyk ten delikatnie odświeża skórę, usuwa zanieczyszczenia. Nie podrażnia. Nie uczula. Ze względu na brak alkoholu  nie wysusza, jak wiele innych toników, zwłaszcza do cery tłustej i mieszanej. Koi podrażnioną i zaczerwienioną skórę. Nie pozostawia tłustej i lepkiej warstwy. Ma przepiękny, delikatny, świeży zapach.

Składniki:
AQUA, PROPYLENE GLYCOL, PEG-60 HYDROGENATED CASTOR OIL, GLYCERIN, PHENOXYETHANOL,SODIUM CITRATE, METHYLPARABEN, ALLANTOIN, PARFUM, LACTIC ACID, PROPYLPARABEN, ALOE BARBADENSIS EXTRACT, ETHYLPARABEN, ARNICA MONTANA EXTRACT, POTASSIUM SORBATE, SODIUM BENZOATE.

Zawiera ekstrakty z:

-aloesu, który reguluje pH skóry, wnika w jej głąb dostarczając w ten sposób środków odżywczych skórze właściwej i podskórnej tkance łącznej, poprawia również mikrokrążenie krwi, odżywia, usuwa martwe komórki naskórka, działa jednocześnie nawilżająco i ściągająco,
-arniki, która wykazuje działanie przeciwzapalne(nadaje się do pielęgnacji cer trudnych, ze skłonnością do łojotoku), zmniejsza obrzęki, opuchlizny i bolesność skóry, koi i goi uszkodzenia oraz regeneruje tkanki, zmniejsza zaczerwienienia.

Butelka mieści 150ml produktu. Cena regularna to 23zł, w czasie promocji można kupić go za 15/16zł.

                                              Nawet kosmetyki Oriflame produkowane są w Chinach?!


Jedyną wadą tego kosmetyku, którą zauważyłam jest niska wydajność. 150ml to jednak zbyt mało jak na tego typu kosmetyk, którego używamy często i sporą ilość wylewamy na wacik.

Reasumując, jest to najlepszy tonik, jakiego używałam do tej pory. Z całą pewnością sięgnę po niego po raz kolejny. Muszę jednak jasno stwierdzić, że nie jest to tonik antybakteryjny, więc nie należy wymagać od niego działania przeciwtrądzikowego.

Znacie? Stosowałyście? Co sądzicie?

Pozdrawiam, klamarta.

10/14/2012

TAG "Ile warta jest Twoja twarz?"

Wykonując makijaż tak naprawdę nigdy nie zastanawiałam się, ile warte w sumie są kosmetyki, których używam. Dlatego też postanowiłam zrealizować TAG "Ile warta jest Twoja twarz?".
Mój makijaż zazwyczaj wygląda podobnie, jest prosty i wykonuję go bardzo szybko. Nie używam zbyt wielu kosmetyków. Oczywiście pojęcie "wiele" dla każdego znaczy co innego, jednak przeglądając odpowiedzi na ten TAG na innych blogach i widząc, ilu produktów używają bloggerki stwierdzam, że mnie potrzebne jest naprawdę niewiele. Oczywiście od czasu do czasu, kiedy zdobędę się na to, by rankiem wstać z łóżka wcześniej lub gdy przygotowuję makijaż na jakąś imprezę, uroczystość, wykorzystuję więcej kosmetyków, niż zaprezentuję Wam dziś. Jednak celem tegoż TAGu jest jest ukazanie i podliczenie podstawowego zestawu używanych kosmetyków i ja do takiego się ograniczyłam.




Oto kosmetyki, których używam najczęściej:
  • Podkład kryjący GOSH X-ceptional wear 49,99zł
  • Puder Bourjois Healthy Balance 39,99zł
  • Skrobia ziemniaczana( w pudełko po kremie NIVEA) 2zł
  • Róże: PAESE 16zł, Bell Pocket 2skin 7,99zł
  • Cień podwójny Bell Fashion&mat 5,99zł
  • Eye-liner Bell 8,99zł
  • Konturówka do oczu Wibo 3,99zł
  • Mascara AVON Super Extend Extreme 19,99zł
  • Mascara Bourjois Volume Glamour Max Definition 48zł
  • Błyszczyk Paese Colore Mio 7,99zł
  • Balsam ochronny Oriflame Wonder 12,90zł(cena promocyjna, jednak tyle za niego zapłaciłam, dlatego taką cenę biorę pod uwagę)







        

SUMA:207,82zł

Moim zdaniem wyszło całkiem przyzwoicie. Od momentu pojawienia się pierwszej odpowiedzi na ten TAG widywałam już o wiele wyższe kwoty, choć i niższe się trafiały.
A jak wyglądają Wasze podsumowania? Dajcie znać, czy już je zrobiłyście lub podeślijcie linki do notek na Waszych blogach - z ciekawością zerknę. ;)

Pozdrawiam, K.

10/10/2012

Golden Rose Classics Charming 50

Od dłuższego czasu zamierzałam sprawić sobie lakier do paznokci w jakimś ciemnym kolorze. Zupełnie nie wiem dlaczego do tej pory wśród kilkunastu buteleczek, które posiadam, nie było ani jednej z emalią w takiej kolorystyce. Oczywiście jest czarny pękacz, ale jego nie zaliczam - dla mnie to lakier do zdobień, niby pokrywamy nim całą płytkę, jednak spod spodu wyglądają inne kolory, co osłabia efekt "ciemności na paznokciach".
Ostateczny wybór padł na lakier Golden Rose Classics Charming nr 50. Jest to niezwykle ciekawy odcień - połączenie czerni, bordo, fioletu, brązu. W zależności od kąta padania światła wygląda inaczej. Z daleka sprawia wrażenie czarnego, w buteleczce widać buraczkowy odcień fioletu.



Jest to drugi lakier z serii Classics Charming, jaki posiadam. Niestety różnica jakości między nimi jest znaczna. Ten z numerkiem 50 potrzebuje dwóch warstw, by krycie było zadowalające, jednak nawet przy dwóch warstwach potrafi smużyć. Wysycha szybko - wystarczy kilka minut. Natomiast trwałość pozostawia wiele do życzenia. Z utwardzaczem trzyma się 2/3 dni, później widoczne są starte końcówki i pojawiają się odpryski. Sądzę, że bez top coatu wytrzymałby króciutko. Oczywiście opisanym wyżej uszkodzeniom sprzyja fakt, że moje paznokcie są naprawdę długie i zbytnio ich nie oszczędzam.
Sama aplikacja, poza niekiedy pojawiającymi się prześwitami, nie należy do najtrudniejszych. Lakiery z tej serii mają odpowiedni pędzelek, nie za duży, nie za mały. Konsystencja emalii również jest w porządku, nie jest zbyt rzadka, nie gęstnieje. Podczas zmywania lakier nieco barwi płytkę i skórki wokół paznokci.
Buteleczka mieści 7,5ml lakieru. Cena to około 3zł.












Na koniec chciałabym przeprosić za przerwę w publikowaniu wpisów. Niestety - wyczerpany limit, a w konsekwencji minimalna prędkość internetu, uniemożliwiły mi pojawianie się na blogu. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie taka sytuacja nie będzie się powtarzać.



Pozdrawiam Was ciepło, klamarta.

10/04/2012

Dermo Minerały Maseczka odżywczo-oczyszczająca

Jako że uwielbiam wszelkiego rodzaju maseczki i regularnie jest stosuję, nie mogłam przejść obojętnie obok nowych, zupełnie mi nieznanych masek Dermo Minerały, które znaleźć można w najnowszej gazetce Biedronki (z którą zapoznać możecie się *tutaj*).
Do wyboru są trzy warianty:
-odżywczo-oczyszczająca,
-redukująca trądzik,
-przeciwzmarszczkowa.
Ja zdecydowałam się na zakup tej pierwszej - odżywczo-oczyszczającej z zieloną glinką kambryjską, rumiankiem i miętą.





Cała saszetka(podzielona na dwie części) zawiera 20g produktu. Cena jednej saszetki to 3.99zł. Produkcją zajęła się forma Mineralne Kosmetyki Jacek Kordiasz z Płocka. Kosmetyk ten nie był testowany na zwierzętach, jest w 100% naturalny i został przebadany dermatologicznie.

Kilka słów od producenta:
"Maseczka z naturalnej zielonej glinki kambryjskiej przeznaczona dla skóry zanieczyszczonej, wymagającej gruntowego oczyszczenia, regeneracji i odświeżenia. Zawiera cenne minerały niezbędne dla zdrowia skóry, pochodzące z zielonej glinki kambryjskiej, które dogłębnie odżywiają i nasycają skórę odpowiednią dawką energii. Maseczka wzbogacona została o ekstrakt z kwiatu arniki o działaniu łagodzącym oraz o jedwab czyniący skórę miękką i gładką."

                                                                           Skład:

Zalecane jest stosowanie tejże maski 1-2 razy w tygodniu. Po 20 minutach należy zmyć ją ciepłą wodą. Za pierwszym razem nałożyłam nieco za cienką warstwę, później nakładałam już warstwę grubszą, dzięki czemu nie wysychała/zastygała ona tak szybko, tworząc na buzi twardą skorupę.
Przy nakładaniu można poczuć delikatny chłód, co jest zapewne zasługą mięty, będącej jednym ze składników. Skóra po nałożeniu nie piecze, nie swędzi. Wraz z upływem czasu, tj. pisałam, maska zastyga, tworząc skorupę, ściągającą skórę i uniemożliwiającą wykonywanie wszelakich min oraz mówienie. Kosmetyk zmywa się łatwo i szybko.
Po zastosowaniu maski, skóra jest nieco ściągnięta, delikatnie oczyszczona z zanieczyszczeń i nadmiaru sebum. Zmiany trądzikowe nie są zaostrzone, podrażnione, wręcz przeciwnie - bledsze, mniej widoczne. Przy regularnym stosowaniu produkt ten wspomaga ich gojenie.


Z całą pewnością zaopatrzę się jeszcze w kilka saszetek tej maski, zarówno oczyszczająco - odżywczej, jak i przeciwtrądzikowej. Są to naprawdę dobre produkty w niskiej cenie. Szkoda tylko, że dostępne tylko kilka razy w roku.

Stosowałyście? Jakie jest Wasze zdanie? Piszcie - jestem ciekawa, czy u Was również się sprawdziła i co sądzicie o innych wariantach.

10/02/2012

Oriflame Beauty Wonder Balm

Kontynuując temat braku nawilżenia i suchej skóry, wspomnąć warto o niekomfortowym uczuciu suchych, popękanych warg oraz towarzyszącym temu zjawisku nieestetycznemu widokowi "skorupki" na ustach. Ja staram się nie dopuścić do takiej sytuacji, stosując pomadki i balsamy nawilżające oraz smarując wargi grubą warstwą kremu Nivea bądź wazeliny na noc. Dzięki temu problem popękanych ust często mi nie towarzyszy. Mimo to nie odpuszczam sobie pielęgnacji tego obszaru i regularnie zaopatruję się we wszelkiego typu kosmetyki ochronne i pielęgnacyjne.


Jednym z najnowszych nabytków w tej kategorii jest balsam do ust Oriflame Beauty Wonder. Cena katalogowa to 23zł, w czasie promocji można kupić go za 12,90zł. Opakowanie mieści 4g kosmetyku.




Kilka słów od producenta:
"Ochronny i nawilżający balsam zawiera kojący wyciąg z aloesu oraz witaminę A i E. Wzbogacony ekstraktem z pereł zapewnia lśniący wygląd."

Składniki:
OCTYLDODECANOL, RICINUS COMMUNIS OIL, PENTAERYTHRITYL TETRACAPRYLATE/TETRACAPRATE, POLYETHYLENE, PENTAERYTHRITYL TETRAISOSTEARATE, ISOPROPYL LANOLATE, BIS-DIGLYCERYL POLYACYLADIPATE-1, ISODECYL NEOPENTANOATE, CANDELILLA CERA, CERA MICROCRISTALLINA, CERA CARNAUBA, SYNTHETIC WAX, PARAFFIN, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, MICA, TOCOPHERYL ACETATE, GLYCINE SOJA OIL, PARFUM, PROPYLPARABEN, RETINYL PALMITATE, ALOE BARBADENSIS EXTRACT, BHT, TOCOPHEROL, CI 77891, CI 19140, CI 15850

Opakowanie jest całkiem udane - różowo - srebrne, kobiece. Nie otwiera się samo. I choć większa jego część wykonana jest z plastiku, wygląda na trwałe. Nie ma kłopotu z wykręceniem i ponownym schowaniem sztyftu.
Balsam ma bardzo przyjemny zapach - słodki, owocowy. Nie kojarzę go z niczym konkretnym, może nieco przypomina różową gumę Orbit, natomiast słyszałam jeszcze, że przypomina zapach dawnej gumki "Myszki". Tej nie miałam okazji wąchać, więc nie potwierdzam, nie zaprzeczam.
Aplikacja jest standardowa, kosmetyk ma odpowiednią konsystencję, nie rozpuszcza się ani nie jest gęsty i "tępy". Nałożony na usta nadaje delikatny połysk. Ze względu na zawartość srebrnych drobinek wymaga roztarcia palcem, ponieważ pozostawiony zaraz po aplikacji bez roztarcia tworzy efekt ust obsypanych mąką lub pudrem. Sądzę, że nie będzie wyglądał ładnie na każdych ustach, ze względu na delikatny odcień, który nadaje. Moim zdaniem najlepiej prezentuje się u osób z jasną karnacją i ustami w delikatnym odcieniu. Pozostaje na wargach bardzo krótko - z całą pewnością nie przetrwa posiłku.
Tak jak pisałam, staram się pielęgnować i nawilżać usta, zatem nie jestem w stanie powiedzieć, czy sprawdzi się w przypadku suchości, spierzchnięcia i popękania. Z całą pewnością jednak nie będzie wyglądał estetycznie, skoro na nawilżonych ustach wymaga nieco pracy.
W mojej opinii działa całkiem przyzwoicie, jednak daleko mu do Carmexa czy pomadek Nivea. Nie jest tragiczny, ale stosowałam o niebo lepsze. Pielęgnuje bardzo delikatnie, pozostawia usta miękkie. Szkoda, że jest tak nietrwały.






Reasumując, jeśli kosztowałby mniej(do 10zł) być może kupiłabym go ponownie. Jednak jego normalna cena, czyli powyżej 20zł, to zdecydowana przesada. Ot, najzwyczajniejsza pomadka, bez spektakularnych efektów i działania, więc skąd tak wygórowana cena? Za te pieniądze można kupić coś o wiele lepszego.

____________________________________________________________________________________