9/30/2012

Na ratunek suchej skórze (maść Alantan Plus)

Tak łatwo wysuszyć skórę. Wystarczą tylko nieodpowiednie kosmetyki, zbyt mała ilość wypijanej wody lub, jak w moim przypadku, kilka wizyt na basenie bez uprzedniego użycia kremu ochronnego. Niestety przywrócenie odpowiedniego poziomu nawilżenia nie jest już tak proste.
Sięgałam po różne środki. Jedne z nich nie dawały rady, inne przynosiły ulgę tylko na chwilę. Wreszcie znalazłam maść, która radzi sobie z przesuszonymi partiami skóry, masą suchych skórek i uczuciem ściągnięcia. Mowa o maści Alantan Plus.



Metalowa tuba z plastikową zakrętką mieści 30g produktu. Całość (tuba + ulotka dla pacjenta) umieszczona jest w tekturowym pudełku. Producentem są Zakłady Farmaceutyczne "UNIA" Spółdzielnia Pracy.


 Wskazaniami do stosowania leku Alantan Plus w postaci maści są:
  • Leczenie różnego rodzaju ran, jak: otarcia, niewielkie skaleczenia i pęknięcia skóry, 
  • Leczenie oparzeń słonecznych oraz po radioterapii i fototerapii,
  • Zapobieganie odparzeniom u niemowląt, 
  • Pielęgnacja skóry podrażnionej i wysuszonej, 
  • Nadmierne rogowacenie skóry dłoni i stóp, 
  • Wspomagająco w atopowym zapaleniu skóry, wyprysku alergicznym, zapaleniu błony śluzowej nosa i owrzodzeniach podudzi. 
Alantan Plus zawiera substancje czynne: alantoinę i deksopantenol.
Alantoina działa złuszcząjąco, osłaniająco na skórę, poprawia jej nawilżenie oraz wspomaga leczenie ran. Stosowana regularnie może zapobiec nadmiernemu odkładaniu się keratyny.
Deksopantenol wnika w głąb skóry, gdzie przekształca się w kwas pantotenowy. Ma on zdolność wiązania wody, przez co zwiększa elastyczność skóry.


Ze względu na zawartość glikolu propylenowego, lek może powodować podrażnienie skóry.
Ze względu na zawartość lanoliny, lek może powodować miejscową reakcję skórną (np. kontaktowe zapalenie skóry).
Ze względu na zawartość etylu parahydroksybenzoesanu, lek może powodować reakcje alergiczne.

Stosuję tę maść zgodnie z zaleceniem, umieszczonym na ulotce, czyli kilka razy na dobę, zazwyczaj 2-3 razy. Smaruję cienką warstwą maści miejsca przesuszone, zazwyczaj są to okolice żuchwy i boki twarzy. Czasami pokuszę się o użycie jej w okolicy strefy T, jednak ze względu na fakt, iż jest to maść gęsta i tłusta, nie praktykuje tego zbyt często - zatkanie porów i wypryski murowane. Nie polecam używania jej również na cała twarz.

Maść świetnie radzi sobie z przywróceniem skórze elastyczności, miękkości i nawilżenia. W moim przypadku nie wywołała żadnej z opisanych wyżej reakcji alergicznych.
Po rosmarowaniu nie wchłania się - na skórze cały czas pozostaje lepka, świecąca warstwa.





Maść ma zapachu. Jest niezwykle wydajna - zużycie widoczne za zdjęciach (do zielonej części tuby) to efekt półrocznego używania.
Wspomnieć należy także, że idealnie sprawdziła się również przy suchych piętach i łokciach oraz gojących się skaleczeniach i innych ranach.

Jest to, jak do tej pory, najlepszy środek jaki stosowałam w walce z suchą skórą.



9/26/2012

"Piękno dla rodziny" - gazetka promcyjna Biedronki

Ostatnia promocja Biedronki wywołała spore poruszenie na blogach. Co rusz pojawiały się nowe notki, recenzje, opinie. Na moim blogu również odnajdziecie wpis przedstawiający produkty, które kupiłam (*klik*) oraz recenzję dwóch z nich - różu Bell (*klik*) oraz suplementu diety SkrzypOptima (*klik*).
Można było się zatem spodziewać, że trudno będzie stworzyć coś, co "przebije" tamtą ofertę. Moim zdaniem niestety się nie udało - aktualna gazetka przedstawia artykuły mniej atrakcyjne, znów powróciły kosmetyki Eveline oraz Under20.
Kolejna akcja pod hasłem "Piękno dla rodziny" rozpoczęła się dziś, a trwać będzie do 9.10.2012 r. Poniżej znajdziecie zdjęcia najnowszej gazetki promocyjnej.

















  


Zainteresowało mnie kilka produktów, m.in. puder mineralny Eveline, maseczki Dermo Minerały, płyn micelarny 3w1 Eveline, szampon Timotei, odżywka do włosów Revlon, czy odżywka do paznokci oraz lakiery Eveline. Nie znam jednak kilku z tych produktów, więc zanim zdecyduję się na ich zakup, muszę zapoznać się z opiniami na ich temat.

A Wy macie już listę zakupów? Coś już kupiłyście?  A może nic nie przyciągnęło Waszej uwagi?

Pozdrawiam, K.


9/24/2012

Kanarkowo - dor nail colour nr 69

Są momenty, kiedy mam nieodparte wrażenie, że rozpoczyna się zima, a nie jesień. Rankiem i wieczorem temperatura nie wyższa niż 8°C, szron, szadź... Na szczęście meteorolodzy obiecują jeszcze kilka iście letnich dni, z temperaturą bliską 30°C. Uff!
A skoro, choć na krótko, lato ma powrócić, to i na moich paznokciach ponownie zagościł energetyczny, słoneczny, wakacyjny kolor. Mowa o lakierze dor nr 69.
Lakier ten ma kremową konsystencję, aplikuje się łatwo i przyjemnie. Potrzeba dwóch warstw, by pokryć paznokieć równomiernym kolorem. Niezbędne jest użycie bazy, bądź innego lakieru, ponieważ nasz kanarkowy dor niesamowicie barwi płytkę. Wysycha bardzo szybko. Trwałość - standardowa - 3/4 dni, później ścierają się końcówki, pojawiają się odpryski.
Buteleczka mieści 9 ml lakieru. Cena - ok. 4zł.

Niestety mój aparat nie wytrzymał natężenia koloru i nieco przekłamał odcień. Najbliższy prawdzie jest ten widoczny w buteleczce - żywa, kanarkowa żółć.






9/23/2012

Bell Fashion&Matt Eyeshadows 501

Niestety nie należę do osób mających smykałkę do posługiwania się cieniami, odpowiedniego nakładania ich, łączenia i tworzenia małych dzieł sztuki na powiekach. Dlatego zazwyczaj ograniczam się do podkreślenia zagłębienia powieki lub roztarcia cieniami kredki,  używając dość ograniczonej palety kolorów, w której skład wchodzą m.in. dwa matowe cienie Bell.

W skład serii Fashion&Matt wchodzi 7 kombinacji kolorystycznych od nr 501 do 507. Każda paletka zawiera dwa odcienie. Paletka z numerem 501, którą posiadam, to duet beżu i brązu. Pozostałe połączenia możecie zobaczyć *tutaj*.
Pudełeczko wyposażone jest w mały aplikator z gąbki, szerszy z jednej strony, węższy z drugiej.

Cienie są bardzo dobrze zmielone, gładkie i miękkie. Aplikują się łatwo. Pokrywają powiekę równomiernym odcieniem. Są dość dobrze napigmentowane, jednak możemy dowolnie stopniować natężenie koloru, poprzez aplikowanie większej bądź mniejszej ilości cienia. Doskonale łączą się zarówno ze sobą jak i cieniami innych firm. Utrzymują się długo, nie osypują się, nie zbierają się w zagłębieniu powieki. Są doskonałą bazą dla kredki bądź eye-linera, przedłużają ich trwałość. Nie podrażniają oczu ani skóry wokół nich. Ich demakijaż nie sprawia większego kłopotu.
Podsumowując - cienie Bell z serii Fashion&Matt to bardzo dobry kosmetyk. Kiedy już opanuję sztukę wykonywania bardziej skomplikowanego makijażu oka cieniami, z całą pewnością zaopatrzę się w inne kombinacje kolorystyczne.

W sklepie internetowym Bell ich cena wynosi 11zł. Mój egzemplarz kupiłam w Biedronce za 7,99 zł.









9/22/2012

Ziajamed łojotok, trądzik - żel myjący

Oczyszczanie każdej skóry, zarówno tej nie sprawiającej kłopotów, jak i tej problematycznej jest niezwykle ważne. Dlatego równie istotny jest wybór odpowiedniego kosmetyku do mycia twarzy.
Zanim stan mojej skóry stał się fatalny i udałam się do dermatologa, sama kompletowałam kosmetyki do jej pielęgnacji. Wybierając żel myjący trafiłam na wiele pochlebnych opinii jednego kosmetyku, zatem postanowiłam sięgnąć właśnie po niego. A był to żel myjący Ziajamed Kuracja antybakteryjna, łojotok, trądzik.





Produkt ten jest dostępny wyłącznie w aptekach. Jego cena waha się od 9 do 12zł, w zależności od cennika apteki. Butelka wyposażona w pompkę mieści 200 ml przezroczystego żelu, o odpowiedniej(niezbyt gęstej, niezbyt lejącej) konsystencji i lekko ziołowym zapachu.



Jest to aktywny żel oczyszczający bez kompozycji zapachowej. Hypoalergiczny. Zawiera substancje aktywne tj.:witamina surfaktantów, prowitamina B5(d-panthenol), kompleks proteinowo - cynkowy, ekstrakt z lukrecji, alantoina, substancje myjące pochodzenia roślinnego.


 
Kosmetyku tego używałam przez bardzo długi czas - zużyłam 3 lub 4 butelki. I gdyby nie jeden, bardzo istotny fakt, używałabym go zapewne dalej.
Żel stosowany dwa razy dziennie pomógł w obniżeniu aktywności gruczołów łojowych i odblokowaniu porów, a co za tym idzie już powstałe zmiany trądzikowe były powoli redukowane, a nowe pojawiały się rzadziej. Skóra nie produkowała już tak ogromnej ilości sebum. 
Po pewnym czasie(mniej więcej 2 miesiącach stosowania) jednak zaczął wysuszać skórę, co w moim przypadku skończyło się czerwonymi, łuszczącymi się i swędzącymi plackami w okolicach ust, nosa i brody. Podrażniona skóra na nowo zaczęła w nadmiernej ilości produkować sebum, zwiększyła się ilość wyprysków.
Wg opinii dermatologa kosmetyk ten miał zbyt mocne działanie, a używałam go długo, co wywołało opisane wyżej reakcje. 
 
Sądzę, że żel ten będzie bardzo dobrym rozwiązaniem, jednak przez pewien czas. Później najodpowiedniejsza byłaby zmiana na inny produkt do mycia twarzy. Używając go przez niezbyt długi czas możemy być zadowoleni z jego działania. Długotrwałe stosowanie (jak w moim przypadku 3-4 miesiące) może przynieść nieprzyjemne dla skóry skutki.



9/16/2012

Tak pachnieć będzie moja jesień (Fabio Verso "Entusiasmo")

Nie mam w zwyczaju kupować dziesiątek buteleczek i flakoników perfum, wód perfumowanych czy toaletowych w zbliżonych do siebie zapachach i stając przed toaletką zastanawiać się "Czym to dzisiaj się skropić?". Nie mam zapachów "na co dzień", "na większe wyjścia", "na obiad u rodziny", "na imprezę" itd. Być może Was to zdziwi, ale zazwyczaj mam w swojej kolekcji góra dwa flakoniki i całkowicie mi to wystarcza.
Czas zmiany pogody ze słonecznej i pięknej na typowo jesienną, deszczową zbiegł się z momentem, kiedy to  wykorzystałam do ostatniej kropli mój "letni", bardziej delikatny zapach. Postanowiłam zatem postawić na coś mocniejszego, jednak nadal utrzymanego w tematyce kwiatowej. Po dogłębnej analizie kilku zapachów i zasięgnięciu porady wybrałam odpowiednik Calvin Klein "Euphoria" Fabio Verso "Entusiasmo".
Nie wiem, jak pachnie oryginał i czy jego odpowiednik jest naprawdę tak bardzo do niego podobny, jednak "Entusiasmo" od razu mi się spodobał. Bardzo kobiecy, słodki, wyrazisty zapach. Jak na wodę perfumowaną bardzo długo się utrzymuje.
Jako że nie jestem specjalistką w wyodrębnianiu określonych woni spośród całości, pomogę sobie informacją ze strony perfumy.pasaz-handlowy.com.


Piramida zapachu:
• Nuta głowy: owoc granatu, śliwa daktylowa, akord zielony 
• Nuta podstawowa: ambra, czarny fiołek, akord kremowy, drzewo mahoniowe, piżmo 
• Nuta serca: kwiat lotosu, kwiat champaca, czarna orchidea.

Pojemność:50ml

Koszt: ok.12 zł
Dostępność: sklepy stacjonarne, drogerie internetowe.







9/15/2012

Nie wierz ekspedientkom! (Virtual Colour Collection Powder)

Jakże często pytamy ekspedientki o produkty, które wg nich są godne polecenia. Warianty odpowiedzi mogą być trzy:
-owa kobieta naprawdę zna dany kosmetyk, jego właściwości i działanie,
-nie ma o nim zielonego pojęcia i rzuci byle jaką nazwę, aby nie wyszło, że jest niekompetentna,
-podsunie nam to, co najgorzej schodzi , twierdząc, że "klientki sobie chwalą i jest naprawdę super".
Sądzę, że ja, prosząc o polecenie dobrze matującego pudru zostałam obdarzona wariantem trzecim.

Kosmetyk, który został mi zarekomendowany to puder matujący Virtual Colour Collection nr 701 Transparent Velvet Finish.

Został on wyprodukowany w Polsce przez firmę JOKO Cosmetics. Opakowanie (dwupoziomowa puderniczka, z lusterkiem i gąbką na drugim poziomie) mieści 12g kosmetyku.

Kilka słów od producenta:
"Wysokiej jakości prasowany puder matujący o działaniu ochronnym. Zapewnia długotrwały efekt świeżości oraz idealnie wygładzonej i pięknej cery. Przeznaczony do każdego rodzaju skóry".

Kosmetyku tego używam już wystarczająco długo, by móc napisać, że wszystkie zapewnienia zawarte powyżej są w pewnym sensie spełnione. ALE! Tak, pojawia się wielkie ale, bo puder ten nie jest tak wspaniały i idealny, jakby mogło się wydawać. Jego właściwości są, jednak działają niezwykle krótko.
Po przypudrowaniu twarzy mat na mojej mocno przetłuszczającej się w strefie T skórze utrzymuje się się przez góra 1 godzinę . Później pojawia się nieestetyczny błysk.
Skóra jest idealnie wygładzona, wygląda naprawdę dobrze, jednak do czasu pojawienia się owego błyszczenia. Później sebum w połączeniu z pudrem tworzy wszelkiej maści ciapki i plamy na twarzy.
Mimo, że odcień miał być rzekomo transparentny, to puder wcale tak idealnie się nie dopasowuje. Wraz z upływem czasu ciemnieje, nadając nieco różowawy kolorek.

Kosmetyk pachnie typowo pudrowo(czy to ma sens?), jest bardzo dobrze zmielony. Przy nakładaniu pyli dość znacznie. Nie uczula. Kwestia zapychania nie zostanie przeze mnie oceniona, ponieważ używam go, wykonując makijaż na krótkie wyjścia, ponieważ na dłuższe, kiedy efekt matujący musi być dłuższy i mocniejszy, zwyczajnie się nie nadaje.

Uważam, że kosmetyk ten byłby odpowiedni dla cery suchej bądź normalnej. Posiadaczki skóry tłustej i mieszanej nie powinny po niego sięgać.

MOJA OCENA: 1/5.








9/10/2012

Suplement diety Skrzyp Optima

Kiedy włosy wypadają garściami, a paznokcie łamią się w tempie ekspresowym, zaczynamy szukać ratunku. Mnie w tejże właśnie sytuacji na pomoc przyszła Biedronka, oferując suplement diety Skrzyp Optima.
Za około 11zł otrzymujemy 80 kapsułek. Zalecane jest zażywanie nie więcej niż 2 kapsułek dziennie. Tak właśnie ja stosuję Skrzyp Optima - dwie kapsułki, rano i wieczorem, od dnia kiedy pojawił się w supermarkecie, czyli 2.08.
Moje spostrzeżenia po ponad miesiącu kuracji:
- poprawy w kwestii wypadania włosów nie zauważyłam -niestety nadal jest ono bardzo nasilone, jednak włosy mniej się rozdwajają i łamią,
-paznokcie stały się mocniejsze, nie łamią się tak często,
-mam wrażenie, że suplement wspomógł także kurację przeciwtrądzikową, wpływając pozytywnie na stan skóry.

Niestety nie mogę dokonać porównania np. do Skrzypovity, bo tej nie zażywałam. Od Skrzypu Optima  oczekiwałam czegoś więcej o, a moje oczekiwania niestety nie zostały zaspokojone. Włosy nadal niesamowicie wypadają, a o zatrzymanie tego procesu najbardziej mi chodziło.
Czy kupię jeszcze kiedyś opisywany suplement? Być może, jednak tylko w sytuacji, kiedy np. będę chciała wzmocnić nieco osłabione po jesieni/zimie włosy czy paznokcie. Teraz muszę poszukać czegoś, co pomoże mi w walce z wypadaniem włosów i ich znacznym, na pewno nie delikatnym, osłabieniem.




9/06/2012

Różowo (Paese, Bell)

W mojej kosmetyczce znajdują się dwa róże. Nie wiem, czy to mało, na pewno to nie dużo - dla mnie w sam raz. Wiadomo, że mogłabym kupić jeszcze dziesiątki róży, ponieważ czytając kolejne recenzje i oglądając zdjęcia na blogach co rusz wpadają mi w oko ciekawe egzemplarze (choćby ostatni róż, potrójny z limitowanki Essence). Jednak stojąc w sklepie w ostatniej chwili rezygnuję z zakupu. Dochodzę do wniosku, że te, które mam, na razie mi wystarczają.

Róże, które posiadam to: Paese Różane Omdlenie nr 36 oraz Bell 2skin Pocket Pressed Rouge nr 2( spośród dostępnych swego czasu w Biedronce. Normalnie odcieni jest więcej i mają inną numerację).

Pierwszy z nich to matowy, chłodny, cukierkowy róż. Bardzo dobrze napigmentowany, dlatego trzeba z nim uważać. Odpowiednio zaaplikowany wygląda bardzo dobrze, nieumiejętnie - tworzy sztucznie wyglądające placki, a'la porcelanowa lala. Nie ściera się z policzków. Jest niezwykle wydajny. Mój róż kupiłam zimą, zeszłego roku, a zużycie możecie zobaczyć na zdjęciu.
Opakowanie mieści 9g kosmetyku. Samo pudełeczko jest trwałe, nie łamie się, nie pęka. Róż natomiast nie jest zbyt dobrze zmielony - na zdjęciach zobaczyć możecie grudki , które ujawniają się wraz ze zużywaniem kosmetyku.
Cena: ok.17zł



 Skład:





Drugi róż jest w bardziej ciepłym, brzoskwiniowym odcieniu. Ma delikatne, złote drobinki, pięknie iskrzące się w słońcu. Tj. poprzedni róż, jest niezwykle dobrze napigmentowany. Wystarczy niewielka ilość, by nadać policzkom zdrowy, naturalnie wyglądający koloryt. Jest nieco mniej trwały od Paese i przy mojej tłustej skórze szybciej znika z policzków.
Niestety na opakowaniu nie ma informacji, ile kosmetyku otrzymujemy. Jednak ze względu na dobrą pigmentację sądzę, że również będzie wydajny. Róż jest bardzo dobrze zmielony, gładki, delikatny.
Cena podczas promocji w supermarkecie Biedronka: 5,99zł.





Poniżej porównanie dwóch kolorów. Po lewej Paese, po prawej Bell. Pierwsze zdjęcie w cieniu, kolejne w słońcu.




Pozdrawiam, K.