Kiedy parę miesięcy temu odnalazłam swój nick na liście recenzentek kolejnej edycji HexxBOXa organizowanej na blogu 1001 Pasji, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Dla mnie udział w takiej akcji, sam fakt, że Hexx doceniła mnie i mój blog, uwzględniając w owej edycji kosmetycznej zabawy, jest czymś niesamowitym. Ze zniecierpliwieniem oczekiwałam na paczkę z kosmetykiem, którego zrecenzowanie było moim zadaniem. Kiedy dotarła od razu przystąpiłam do testów. Dziś, po prawie pięciu miesiącach codziennego używania nadszedł czas na rozliczenie. Zapraszam dziś zatem na recenzję rozświetlającego kremu pod oczy marki Lumene.
Produkt umieszczony jest w plastikowej, miękkiej tubce o pojemności 15ml. Dozowanie odpowiedniej ilości kremu ułatwia wąski dziubek. Kartonik, na którym umieszczona jest naklejka z informacjami nt. kosmetyku w języku polskim, zabezpieczona jest nalepką z hologramem, dzięki czemu mamy gwarancję, że nikt wcześniej nie majstrował przy naszym egzemplarzu. Cena to 54.90zł na igruszka.
Zawiera ekstrakt z maliny moroszki oraz kapsułki witaminy C. Jego zadaniem jest nawilżenie i ochrona skóry przed szkodliwym działaniem środowiska.
Pigmenty skutecznie rozświetlają dając efekt świeżego, promiennego
spojrzenia. Dzięki zawartości witaminy E ma zapobiegać powstawaniu i
wpływowi wolnych rodników w komórkach oraz poprawić mikrokrążenie w
skórze. Nie zawiera parabenów, olejów mineralnych i
syntetycznych barwników.
Krem ten ma biały kolor i jest bezzapachowy. Poza tym łatwo rozprowadza się na skórze, ma lekką konsystencję i dość szybko wchłania, pozostawiając jednak uczucie lepkości. Zgodnie z zapewnieniami producenta ma być świetną bazą pod makijaż, z czym się nie zgadzam. Jak wspomniałam, skóra nieco klei się po nałożeniu tego kremu, co utrudnia aplikację na przykład korektora. Poza tym mam wrażenie, że przyspiesza rolowanie się nałożonych na niego kosmetyków.
Nie uczula. Nie wywołuje u mnie łzawienia oczu. Łagodzi natomiast podrażnienia i niweluje zaczerwienienia. Od pewnego czasu moja skóry, także pod oczami szaleje. Łatwo się przesusza, negatywnie reaguje na wiele kosmetyków. Odkąd stosuję ten kosmetyk nie mam problemu ze strefą wokół oczu. Sprawił on, że skóra jest miękka i delikatna, utrzymany jest odpowiedni poziom nawilżenia. Także cienie, które towarzyszą mi od zawsze stały się nieco jaśniejsze, choć nie ukrywam, że po produkcie w tej cenie spodziewałam się w tej kwestii o wiele, wiele więcej. Wciąż niezbędny jest korektor dla zamaskowania sino-fioletowych podkówek. Czy sprawia, że spojrzenie staje się świeże i promienne? Ciężko powiedzieć. Nie ma z całą pewnością efektu wow!. Nie ma się co oszukiwać i oczekiwać, że nałożony pod oczy po nieprzespanej nocy sprawi, że w magiczny sposób sińce znikną. Delikatnie rozświetla, jednak nie zawiera, jak na przykład wiele korektorów, brokatowych drobinek czy czegoś w tym rodzaju.
Jest bardzo wydajny. Jak wspomniałam na początku, używam go już ok. 5 miesięcy, a w tubce wciąż pozostało sporo kosmetyku.
Czy sięgnęłabym po niego ponownie? Sumując wszystkie plusy i minusy odpowiedź brzmi: raczej nie. Dlaczego? Uważam, że jego działanie nie jest adekwatne do ceny. Nie spełnił moich oczekiwań w kwestii rozjaśnienia strefy wokół oczu. Owszem - dobrze nawilża, wygładza, łagodzi zaczerwienienia, jednak poza tym reszta obietnic nie zostaje do końca spełniona. Jest to dobry, ale nie powalający na kolana kosmetyk, czego można by oczekiwać za wspomnianą cenę. W tej kwocie można znaleźć na pewno lepsze kremy pod oczy, albo też te o podobnym działaniu w cenie o wiele niższej. Jeśli natomiast macie "luźne" pięć dyszek i szukacie czegoś lekkiego i nawilżającego, to jak najbardziej możecie rozejrzeć się za tym kosmetykiem.
Bardzo dziękuję Hexx anie za możliwość wzięcia udziału w kacji oraz sklepowi internetowemu igruszka za przekazanie kosmetyku do testów.
Pozdrawiam, klamarta.
Myślałam, że okaże się nieco lepszy. Lubię kosmetyki Lumene, ale na ten raczej się nie zdecyduję.
OdpowiedzUsuńMnie nigdy jakoś szczególnie nie interesowały ich kosmetyki, prócz wspomnianej bazy. Widziałam szafę Lumene tylko w jednym sklepie w moim mieście, nie cieszy się ona zbytnim zainteresowaniem, więc chyba nie tylko ja mam takie podejście do tej firmy.
Usuńja nie lubię kremów pod oczy, tzn. jak narazie sądzę, ze ich nie potrzebuję ;) pewnie niedługo zmienię zdanie :D
OdpowiedzUsuńJeszcze do niedawna też miałam takie przekonanie - młoda jestem, po co mi krem pod oczy. :) Od czasu do czasu, kiedy już bardzo doskwierały mi opuchnięte powieki np. po nieprzespanej nocy, wklepałam trochę żelu z arniką. Jednak kiedy skóra na twarzy zaczęła stawać się małą Saharą, także i okolica pod oczami stała się nieprzyjemnie sucha, ściągnięta i podrażniona. Akurat mniej więcej w tym momencie dotarł do mnie ten krem. ;)
Usuń