Żel do mycia twarzy to obowiązkowa pozycja w mojej pielęgnacji. Przetestowałam już parę z różnych firm, każdy z nich miał swoje plusy i minusy, wszystkim brakowało czegoś do ideału. Bohater dzisiejszego posta również nim nie jest. Dlaczego? Zapraszam na recenzję.
Żel z serii Refresh od Kolastyny przeznaczony jest do cery normalnej i mieszanej. Plastikowa, dość miękka butla mieści 150ml produktu. Jego cena to około 10 złotych.
Kosmetyk ten nie jest wyjątkowo rzadki, wystarczy kropla wielkości orzecha laskowego, aby umyć całą buzię. Jego zapach przypomina mi owocową gumę Orbit, jest przyjemny, świeży, nienachalny.
Zgodnie z zapewnieniem producenta powinien zawierać kolagen, elastynę i glikogen oraz minerały - magnez, miedź i cynk, a także alphanta complex (cokolwiek to jest ☺). I rzeczywiście, analizując skład można odnaleźć wszystkie te elementy. Niestety zgłębianie tegoż składu ujawnia jeszcze jeden składnik, nie bez powodu unikany przez wielu - SLS, który sprawia, że kosmetyki pięknie się pienią, a przy tym wysuszają skórę na wiór, powodując również wysyp niedoskonałości oraz podrażnienie. Żele, które stosowałam dotychczas pozbawione były tego składnika, nie wiedziałam zatem, jak zareaguje nań moja skóra. Postanowiłam spróbować.
SLS działa, żel doskonale się pieni. Dobrze oczyszcza skórę. Sprawdzi się także do zmywania makijażu, nie stanowią dla niego problemu podkład czy tusz do rzęs. I można powiedzieć, że na tym kończą się jego plusy. Pozostawia skórę nieprzyjemnie napiętą i ściągniętą. Niemiłosiernie wysusza. Na twarzy pojawiają się suche, swędzące, zaczerwienione placki. Moja skóra w strefie T jest tłusta, więc doprowadzenie jej do stanu suchara na tym obszarze jest nie lada wyczynem. A jednak temu żelowi się udało. Nie wspominając już o reszcie twarzy, które także nie oszczędził.
Pozdrawiam, klamarta.
Mam dokladnie takie same odczucia :( zawiódł mnie
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że nie tylko moja skóra tak się zachowuje pod jego wpływem. Jak na razie to jedyny kosmetyk Kolastyny, który aż tak mnie rozczarował.
UsuńO kurcze, u mnie jeszcze czeka na swoją kolej, ale teraz boję sie go użyć
OdpowiedzUsuńJeśli tak jak ja nie masz doświadczenia z SLS w żelach itp. to myślę, że nie warto ryzykować. Wiadomo, każda skóra reaguje inaczej, jednak skądś muszę brać się zdania na temat tego składnika. Ja nie sądziłam, że może to być aż tak szkodliwy. Jak się okazuje - jest.
UsuńJeszcze nic nie miałam z tej firmy, ale ogólnie czytałam raczej dobre opinie, ale ja na pewno po niego nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńMam jeszcze kilka kosmetyków Kolastyny, które jakiś czas temu udało mi się wygrać, i jestem z nich jak najbardziej zadowolona. Jedynie ten żel narobił takich szkód.
UsuńBędę pamiętać, żeby po niego nigdy nie sięgać - i bez takich żeli mam wystarczające problemy z cerą...
OdpowiedzUsuńAle muszę powiedzieć jeszcze jedno, tak na marginesie. Masz PRZEPIĘKNY szablon! *.*
Ja już się cieszyłam, że jest w miarę ok, trądzik jakby się uspokoił. A tu masz babo placek, cała "zabawa" od nowa, skóra sucha, pryszcze wyskakują jak grzyby po deszczu.
UsuńBardzo się cieszę, że Ci się spodobał. Dzięki! :))
Mam ten żel i używanie go nie podrażnia mojej skóry. Nie zaobserwowałam zaczerwień, ale faktycznie efekt jest mizerny, a skóra na twarzy napięta :/ Na pewno go więcej nie kupię.
OdpowiedzUsuńNapięcie to pół biedy. Niestety u mnie na tym się nie skończyło. :/
Usuń