Kiedy jakiś czas temu pisałam o balsamie do ust Avon, który okazał się wielkim rozczarowaniem, jedna z czytelniczek poleciła mi kosmetyk, który będzie bohaterem dzisiejszego posta. Niepozorny, malutki słoiczek, którego zawartość stała się moim wybawieniem w okresie, kiedy moje usta przeżywały apogeum suchości.
Balsam do ust Tisane udało mi się kupić w Naturze za około 10 złotych. Oprócz wersji w słoiczku (pojemność 4,7g) dostępny jest również sztyft. Często jednak pojawiają się opinie, że te dwie wersje bardzo się od siebie różnią, na korzyść tej słoiczkowej.
Jest to kosmetyk ziołowy, zawiera naprawdę dużo cenny składników: wosk pszczeli, miód, olej rycynowy, oliwa, ekstrakt z melisy, jeżówki purpurowej i ostropestu plamistego oraz witaminę E.
Dla wnikliwych - skład:
Cera alba, Olea Europea oil, Petrolatum, Ricinus communis oil, Isopropyl Mirystate, Honey, Echinacea purpurea & Melissa officinalis & Silybum Marianum Extract, Aqua, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Propylene glycol, Cholesterol, Tocopheryl acetate, Ethyl Vanillin
Cera alba, Olea Europea oil, Petrolatum, Ricinus communis oil, Isopropyl Mirystate, Honey, Echinacea purpurea & Melissa officinalis & Silybum Marianum Extract, Aqua, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Propylene glycol, Cholesterol, Tocopheryl acetate, Ethyl Vanillin
Ma bardzo słodki, waniliowy zapach. Jeśli używałyście kiedyś balsamu uniwersalnego Orflame w "jajeczkowym", żółtym opakowaniu, pachnie dokładnie tak samo. Dodatkowo ma słodkawy, miodowy smak. Nie jest twardy, pod wpływem ciepła dłoni jeszcze mięknie, dzięki czemu łatwo nabrać pożądaną ilość na palec. Opakowanie nie jest najwygodniejsze, jeśli jest się posiadaczką dłuższych paznokci, wtedy połowa kosmetyku zamiast na opuszku ląduje za paznokciem. Pod tym względem wygodniejszy byłby sztyft. Jeśli jednak mam wybrać między wygodą aplikacji a działaniem, stawiam oczywiście na to drugie.
Odkąd po raz pierwszy nałożyłam ten balsam na usta wiedziałam, że się polubimy. Nie jest tłusty, nie ma się nieprzyjemnego wrażenia, jakby wargi były wysmarowane smalcem. Nie roluje się jak niektóre bazarkowe wazelinowe pomadki. Nie rozpuszcza się, migrując przy tym po całej twarzy. Doskonale nawilża nawet najbardziej suche i spierzchnięte usta. Przy regularnym stosowaniu w krótkim czasie przywraca nawilżenie, gładkość i piękny wygląd. Moje usta były w opłakanym stanie, chwytałam się już wszystkiego, od kremu Nivea, wspomnianego już balsamu Avon, po zwyczajne pomadki czy krem tłusty do twarzy. Nic nie było w stanie doprowadzić ich do porządku. Dopiero balsam Tisane sprawił, że przestałam wyglądać, jakby moje usta były pokąsane przez osy a przy tym wysuszone na wiór, ze skórkami sterczącymi na każdym milimetrze, które doprowadzały mnie do pasji i niepohamowanej ochoty na skubanie ich. Wreszcie znów mogę nałożyć kolorową pomadkę, wcześniej nie wyglądało to najlepiej.
Uwielbiam ten balsam, zabieram go ze sobą niemal wszędzie. Dzięki temu, że słoiczek jest niewielki zmieści się w każdej torebce. Gorąco polecam go wszystkim, którzy potrzebują dobrze nawilżającego i regenerującego kosmetyku do ust w bardzo korzystnej cenie.
Mam nadzieję, że w przerwie ostatnich świątecznych przygotowań, między babką a mazurkiem znajdujecie chwilę dla siebie, by zasiąść z kawką przed komputerem i przejrzeć, co w blogosferze piszczy. :) A jako że jutro już zapewne mało kto tutaj zajrzy, a i ja zajęta będę już wielkanocnym szaleństwem, przyjmijcie proszę parę słów prosto z serca.
Pozdrawiam, klamarta.
Na mnie ten balsam nie zrobił wrażenia. Zdecydowanie wolę Carmexa, który na moich ustach działa cuda ;)
OdpowiedzUsuńCarmexa też lubię, chociaż nie sprawdzałam jak działa przy bardzo suchych ustach.
Usuńskads kojarze tą pomadkę.. :D
OdpowiedzUsuńDość często pojawiają się recenzje tego balsamu, wiele kobiet go pokochało. :)
UsuńUwielbiam tisane w słoiczku, w sztyfcie trochę mniej, ale w sumie też jest ok :)
OdpowiedzUsuńMoże sprawdzę w przyszłości też sztyft, bo wydłubywanie balsamu z tego słoiczka przy dłuższych paznokciach jest dość niewygodne. Myślę, że od razu wybrałabym wersję w sztyfcie, gdyby nie mnóstwo opinii, że jest gorsza aniżeli ta słoiczkowa.;)
UsuńWesołych Świąt :)
OdpowiedzUsuńTisane nigdy jeszcze nie miałam, ale pewnie kiedyś spróbuję ;)
Naprawdę warto, kosztuje niewiele a moim zdaniem jest najlepszym kosmetykiem do pielęgnacji ust.
UsuńUwielbiam ten balsam :)
OdpowiedzUsuń:) Grono jego wielbicielek jest szerokie. Świetne działanie + ten smakowity zapach... :))
Usuń