5/17/2013

Żyj każdą chwilą, kochaj każdą minutę

Co zrobiłybyście, gdyby okazało się, że zostało Wam już niewiele czasu? Jeśli miałybyście tylko kilka tygodni lub miesięcy, aby zrobić, wszystko to, na co do tej pory zabrakło Wam czasu lub odwagi? Czy dałybyście radę obdarzyć jeszcze kogoś uczuciem, pożegnać się z bliskimi? Wszystkie te kwestie zostały poruszone w filmie, który, tak jak obiecałam, chciałabym Wam dziś polecić.

Źródło: filmweb.pl




"Now is Good" to brytyjski dramat z 2012r., będący filmową adaptacją książki "Zanim umrę" Jenny Downham. Zarówno scenariuszem jak i reżyserią zajął się Ol Parker. Film opowiada historię Tessy Scott ( w tej roli Dakota Fanning), umierającej na białaczkę dziewczyny, która postanawia jak najlepiej wykorzystać ostatnie chwile swojego życia. Tworzy listę, na której umieszcza rzeczy, które pragnie zrobić przed śmiercią. Moment, który w rzeczywistości okazuje się nieodległy, jest czymś innym dla Tessy, a czymś innym dla jej bliskich. Oni nie potrafią pogodzić się ze świadomością utraty. Natomiast dziewczyna z uporem realizuje kolejne punkty swojej listy, odkrywa nieznane dotąd strony życia, a także doświadczenia. Zupełnie niespodziewanie poznaje Adama(Jeremy Irvine), chłopaka z sąsiedztwa, z którym z minuty na minutę zaczyna łączyć ją coś więcej. Jednak czy Tessa pozwoli miłości rozkwitnąć? Czy pozwoli na to, aby Adam był z nią do końca? Czy strach przed zbytnim zaangażowaniem, a później utratą zwycięży? Nie zdradzę - o tym musicie przekonać się same.
Na film ten trafiłam przez przypadek. Przeglądając kanały muzyczne trafiłam na teledysk do piosenki "I know you care" Ellie Goulding. Poruszający, piękny utwór oraz fragmenty z wideo sprawiły, że już po chwili szukałam w sieci informacji, do jakiego filmu powstała owa piosenka, skąd pochodzą fragmenty. Znalazłam, zaczęłam oglądać. Dla takich filmów warto poświęcić wiele godzin. Porusza ważne kwestie, daje do myślenia, wzrusza, wyciska morze łez. Wyobraźcie sobie minę mojej mamy, kiedy weszła do pokoju i zobaczyła mnie, siedzącą z laptopem na kolanach i płaczącą jak bóbr. "Co ty, płaczesz?! -Tak, bo to taki piękny film...". Prawdziwi twardziele być może dadzą radę, reszta niech przygotuje paczkę chusteczek. Bo jak powstrzymać łzy, kiedy w absolutnie niesamowity i prawdziwy sposób ukazane jest odejście młodej osoby, która tak naprawdę dopiero powinna rozpoczynać prawdziwe życie, która odnalazła swoją miłość, która jest kochana?
Film ten składnia do refleksji na temat życia oraz przemijania. Nie jest filmem, który obejrzymy przy paczce chipsów, z rozbawioną, roześmianą grupą przyjaciół. Przy tej produkcji warto się zatrzymać, jednak w spokoju i skupieniu. Ja na pewno do niej powrócę. Jestem przekonana, że za każdym razem będzie poruszać w jednakowy sposób. Gorąco ją polecam i zachęcam do obejrzenia.

 

Źródło: filmweb.pl

Źródło: filmclub.com

Źródło: aceshowbiz.com

Pozdrawiam, klamarta.

8 komentarzy: