9/01/2012

Dziewczyny lubią brąz. Kawę chyba też.

"Kawowy dotyk. Uczta dla skóry" - brzmi wspaniale, rzekłabym nawet - poetycko. A cóż opisują te tajemnicze hasła? Pochodzący z serii Body arabica balsam brązująco - ujędrniający Cafe Mocha Lirene.



Opakowanie mieści 250ml kosmetyku, wyprodukowanego w Polsce przez Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris.
Jego formuła zawiera olej z karotki, kompleks Slim, witaminę E oraz tajemniczy specjalny składnik samoopalający.

     Skład:


Posiadam wersję "stworzoną specjalnie dla potrzeb ciemnej karnacji", choć moja jest dość jasna. Według opinii krążących w internecie, ta wersja jest zdecydowanie lepsza od tej dla jasnej karnacji, dlatego zdecydowałam się właśnie na nią.
Kosmetyk ten nie należy do najgęstszych, przez co potrzeba kilku minut, by dokładnie wmasować go w skórę. Dobrze się wchłania, nie pozostawiając lepiej, tłustej warstwy. Jego zapach jest niezwykle przyjemny, jednak po pewnym czasie znika, a na jego miejsce pojawia się znienawidzony przeze mnie smród samoopalacza. Ten "aromat" utrzymuje się natomiast długo, ku mojemu i zapewne nie tylko, niezadowoleniu.

Balsam stopniowo nadaje odcień równomiernej, brązowej opalenizny. Po jego aplikacji na skórze nie powstają smugi. Oczywiście należy pamiętać o regularnym złuszczaniu obumarłego naskórka. Dzięki temu nasza opalenizna będzie wyglądać lepiej i bardziej naturalnie. Efekt jest widoczny już po pierwszym użyciu, jednak jest on delikatny. Każde kolejne zastosowanie pogłębia odcień opalenizny.
Domniemanego efektu wyszczuplania i ujędrniania skóry nie zaobserwowałam. Balsam nie wysusza skóry i nie podrażnia jej.

Jeśli należycie do grona osób, które:
a)nie lubią się opalać,    |
b)nie mogą się opalać,  |  ~~ to opcje dla mnie
c)mają jasną karnację,  |
d)chcą dopieścić nabytą już opaleniznę
polecam Wam ten kosmetyk. Niewygórowana cena i bardzo dobra jakość to cechy, charakteryzujące Lirene Cafe Mocha.

6 komentarzy:

  1. Dobry na rano - zapach kawy pobudzi na cały dzień :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, ale filiżanki kawki raczej nie zastąpi. Zatem może duet - kawa + balsam? :)

      Usuń
  2. Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa oraz za post o samoopalaczu. Z ciekawości wypróbuję gdy za oknem nie będzie już słonka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ nie ma za co - napisałam jedynie, co sądzę.
      A balsam jak najbardziej polecam.:)

      Usuń
  3. miałam chyba jakąś poprzednią wersję tego balsamu kiedyś i pamiętam, że zapach strasznie mnie męczył:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapach po otwarciu jest super. Potem zmienia się rzeczywiście jest okropny.;)

      Usuń