10/16/2014

ŚWIETNY KOSMETYK DO ZABEZPIECZANIA WŁOSÓW PRZED WYSOKĄ TEMPERATURĄ | MARION, SERUM TERMOOCHRONNE


Mimo że włosy suszę i prostuję bardzo często, to z produktami termoochronnymi nie było mi dotychczas po drodze. Krótka, acz tragiczna w skutkach przygoda ze sprayem Dove sprawiła, że przez bardzo długi czas nawet nie zerkałam na półki z kosmetykami przeznaczonymi do ochrony włosów przez zbyt wysoka temperaturą. Nadszedł jednak moment, gdy wysuszone na wiór, rozdwojone końce zaczęły przeszkadzać mi na tyle, że w głowie pojawiła się myśl "potrzebne coś termoochronnego, od zaraz!".

Poszukując czegoś bez alkoholu w składzie natrafiłam na markę Marion, której kosmetyki  są mi znane, jednak z tymi przeznaczonymi do stylizacji włosów jeszcze nie miałam do czynienia. Spośród dwóch propozycji z serii TERMOOCHRONA: serum i mgiełki, wybór padł na opcję pierwszą. Trochę ze względu na mój uraz do wszelkiego rodzaju psikadeł do stylizacji, powstały na skutek wspomnianych przejść z Heat Defence. Pomyślałam też, że formuła serum może dobrze spisać się na moich niesfornych, puszących się włosach i pomóc je ujarzmić.


Kosmetyk zamknięty jest w plastikowej, niedużej (30ml) butelce z pompką, która w ogromnym stopniu ułatwia aplikowanie odpowiedniej ilości. Cena w zależności od drogerii waha się od 7 do 10 złotych. Pompka działa bez zarzutu, nie zacina się. Opakowanie także jest solidne i mimo kilku upadków zatyczka wciąż jest cała, podobnie buteleczka.


Serum ma postać przywodzącą mi na myśl jedwab do włosów. Nie jest zbyt rzadkie, dzięki czemu potrzebna jest niewielka ilość, by zabezpieczyć całe włosy. Ja zazwyczaj wyciskam dwie pompki, które w zupełności wystarczają mi przy włosach do ramion. Zapach jest przyjemny, pozostaje na włosach dość długo.
Sądzę, że są osoby, którym taka postać kosmetyku może nie przypaść do gustu. Tak tłusty produkt nałożony w nieodpowiednich ilościach na całą długość włosów może je obciążyć i sprawić, że będą wyglądały na nieświeże. Mnie jednak nigdy nie zdarzyło się, by to serum zlepiło włosy w tłuste strąki czy przyspieszyło przetłuszczanie się skóry głowy. Oczywiście nie aplikuję go przy samej nasadzie, a mniej więcej od ucha. Zazwyczaj nakładam je na mokre włosy, przed suszeniem. Kiedy jednak pozwalam włosom wyschnąć naturalnie, to wtarte w suche pasma działa równie dobrze.
Przede wszystkim w 100% spełnia swoje zadanie - zabezpiecza przed szkodliwym wpływem wysokiej temperatury. Odkąd go używam nie męczę się już z rozdwojonymi, spalonymi końcówkami, które pojawiają się sporadycznie. Sprawia, że włosy są miękkie, sypkie i błyszczące. Dobrze się układają, a po wyprostowaniu dłużej zachowują kształt. Nie puszą i nie elektryzują się tak bardzo, jak wcześniej.


Jestem bardzo zadowolona z działania tego serum i jeśli szukacie czegoś do ochrony to gorąco je polecam. Z ciekawości wypróbuję jeszcze mgiełkę z tej serii i jeśli okaże się równie dobra co serum, to będę je stosować zamiennie.

12 komentarzy:

  1. Przydałby mi się taki produkt, zwłaszcza, że używam często prostownicy i prawie zawsze szuszarki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę o nim pamiętać jeżeli będę potrzebowała takiego kosmetyku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam go, używam tak samo rzadko jak Ty ale jestem zadowolona z efektów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sięgam po to serum raczej często, bo prostownicy / suszarki używam mniej więcej co 2-3 dni. :) Co nie zmienia faktu, że jest super. :)

      Usuń
  4. Fajnie działa, ale jakoś wolę kosmetyki w sprayu, wiesz takie do użycia na szybko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie do sprayu zraził ten piekielny Dove. :) Ale o mgiełce z serii Marion krąży wiele dobrych opinii, nie ma alkoholu w składzie, więc pewnie jest o niebo lepsza. Sprawdzę to. :)

      Usuń
  5. Mam zniszczone wlosy a zrezygnować z suszarki zwykłej czy tej obrotowej nie potrafię, tym bardziej teraz kiedy dni stają się chłodniejsze. Myślę, że to ciekawy produkt, jakoś nie pomyslalam o czymś takim wcześniej. Muszę naprawić ten błąd :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie umiem obejść się bez suszarki czy prostownicy zwłaszcza, kiedy noszę rozpuszczone włosy. Kiedy natomiast wiem, że pogoda będzie paskudna - deszcz czy mgła, to związuję włosy i wtedy mogę odpuścić sobie te sprzęty i pozwolić włosom wyschnąć naturalnie.:)

      Usuń
  6. Prostownicy i lokówki nie używam, ale w okresie jesienno-zimowym bez suszarki nie mogę się obejść. Serum byłoby w tym okresie bardzo przydatne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ze chroni to prawda, ale moje wosy strasznie skleja, a ja znalazłam kosmetyk który jednocześnie chroni i pozwala na ulozenie ładnej fryzury, bez sklejania http://trena.pl/termoochrona/4333-seb-flaunt-trilliant-150-ml-4015600057985.html?search_query=wysoka+temperatura&results=27

    OdpowiedzUsuń