7/29/2014

MAM NOWEGO KRÓLA MATU || PAESE, PUDER BAMBUSOWY Z JEDWABIEM

Puder matujący to obowiązkowa pozycja w mojej kosmetyczce. Bez niego nie byłabym w stanie utrzymać mojej cery w ryzach, sebum zalewałoby mnie potężną falą, niszcząc cały makijaż. Do niedawna byłam wierna marce Rimmel i ich Stay Matte. Jednak kiedy przy czwartym bądź piątym opakowaniu zaczął spisywać się coraz słabiej, stwierdziłam, że czas na zmianę. Miejsce dotychczasowego ulubieńca zajął puder bambusowy z jedwabiem Paese. Czy okazał się godnym następcą SM?


Paese, marka znana dawniej jako Euphora, oferuje szeroką gamę kosmetyków kolorowych, produktów do paznokci oraz akcesoriów do makijażu. Z tego co mi wiadomo nie można kupić ich w żadnej z popularnych drogerii typu Rossmann czy Natura. Dostępne są natomiast w niedużych, osiedlowych drogeriach, sklepikach kosmetycznych, czy na stoiskach firmowych. Funkcjonuje również sklep internetowy marki, gdzie można znaleźć pełną ofertę ich produktów.

Bohater dzisiejszego wpisu to mój pierwszy kosmetyk Paese. Pamiętam, że kiedyś przeglądałam ofertę podkładów, jednak po obejrzeniu testerów od razu porzuciłam ten temat (same ciemne i pomarańczowe odcienie). Z pudrem bambusowym sprawa była zdecydowanie prostsza. Zbiera bardzo dobre oceny między innymi na wizażu. Z dopasowaniem odcienia też nie było kłopotu ze względu na to, że ma biały kolor - dla bladych twarzy jest w sam raz. W jednym ze sklepów udało mi się kupić go w bardzo korzystnej cenie: 23złote z groszami za 30ml. Myślę, że to dobry interes biorąc pod uwagę, że to pokaźna ilość, która starczy na długo. Ja używam tego pudru niemal codziennie od mniej więcej połowy lutego i wciąż jest go tyle, że spokojnie wystarczy na kilkanaście użyć.
Aktualnie w sklepie internetowym Paese jest do nabycia w cenie 39zł za 8g opakowanie. Zauważyłam też, że zmieniona została szata graficzna,która teraz prezentuje się tak (nawiasem mówiąc czy tylko ja dostrzegam jakąś inspirację Lily Lolo?).

Puder ten jest przeznaczony do cery tłustej i mieszanej. Ma zapewniać najwyższy stopień zmatowienia, wygładzać skórę i nadawać jej delikatną poświatę, bez jednoczesnego efektu kryjącego. Dzięki zawartości jedwabiu w proszku o właściwościach nawilżających, nadaje cerze delikatny blask, zmiękcza rysy skóry oraz zmniejsza widoczność zmarszczek.

źródło: sklep.paese.pl


Kosmetyk ten ma postać bardzo drobno zmielonego białego proszku. Podczas aplikacji może trochę pylić, jednak nie obawiajcie się, nagle nie otoczy Was chmura białego pyłu. Opakowanie jest wyposażone w sitko, dzięki czemu można odmierzyć potrzebną ilość pudru. Szkoda jednak, że nie  przy nim przekręcanej blokady, jak na przykład w kosmetykach Lily Lolo, która zatrzymuje puder przed wysypywaniem się podczas przenoszenia. Wyobraźcie sobie co stało się, gdy pewnego pięknego razu w biegu wrzuciłam opakowanie do torebki. Już nigdy nie wpadnę na ten jakże inteligentny pomysł. Caluteńki puder przewędrował z dolnej części opakowania na górę, po odkręceniu część rozsypała się wokół mnie. Na szczęście udało mi się uratować większość. Co prawda producent dołączył gąbkę, którą można wkładać do środka, aby zapobiec podobnym sytuacjom, jednak nie jest to najwygodniejsza i najbardziej higieniczna metoda.


Kosmetyk ten ma wyraźnie wyczuwalny, choć przyjemny, nie duszący, czy ciężki, pudrowy zapach. Mnie przypomina proszek do prania. Zapach ten ulatnia się po chwili, jeśli zatem nie przepadacie za perfumowanymi kosmetykami, nie musicie przejmować się, że proszkowo-mydlany zapach będzie towarzyszył Wam przez cały dzień.

Puder  aplikuję na dwa sposoby - pędzlem (EcoTools) oraz dołączoną do niego gąbką. Zdecydowanie lepszy efekt matujący uzyskuję, wciskając go właśnie gąbką w miejscach, gdzie moja skóra najbardziej się przetłuszcza. Resztę twarzy omiatam pędzlem. W zależności od podkładu twarz jest wolna od sebum na 3 do 5 godzin. Później konieczne są poprawki w strefie T. Muszę zaznaczyć, że przy mojej skórze jest to bardzo dobry wynik.

 
Patrząc na krótki skład można przypuszczać, że nie powinien zapychać skóry, gdyż nie zawiera talku, miki czy parabenów. I tak też jest; mojej trądzikowej skórze nie zrobił krzywdy, nie wysusza jej, za jego sprawą nie pojawiają się żadne wypryski czy zaskórniki. Mówi się, że puder bambusowy jest idealny dla cery problematycznej, ma na nią dobroczynny wpływ. Ja jakiś szczególnych cudów nie zauważyłam, wypryski dzięki niemu nie przestały się pojawiać, skóra nie przestała się przetłuszczać. Ale puder to puder, nie krem. Matuje? Matuje. Nie robi kuku? Nie robi. Ja więcej do szczęścia nie potrzebuję.

Skóra oprószona tym pudrem jest matowa, jednak nie jest to płaski mat. Nie rozumiem trochę stwierdzenia producenta o "delikatnym blasku", bo żadnego rozświetlenia jakoś nie widzę. W każdym razie twarz wygląda dobrze, pory nie są podkreślone, a nałożone wcześniej kosmetyki dobrze utrwalone. Poza tym świetnie na pudrze tym rozprowadzają się też wszelkiego rodzaju brązery czy róże, a ich trwałość jest wydłużona.
Domyślam się, że wiele z Was obawia się białego koloru i tego, że daje on efekt niczym u gejszy. Nic z tych rzeczy. Puder ten jest bardzo transparentny, dopasowuje się do karnacji. Oczywiście jeśli jest nałożony w rozsądnej ilości. Jest jednak minus - na zdjęciach z lampą nie wychodzi dobrze i tutaj już twarz jest biała, chociaż w tym przypadku rolę może grać też podkład z SPF. Niemniej jednak do zdjęć nadaje się moim zdaniem średnio.

Śmiało mogę stwierdzić, że puder bambusowy Paese godnie zastąpił Stay Matte. Myślę nawet, że stał się moim pudrem numer 1. Koniecznie go wypróbujcie, bo warto! A jeśli macie już wersję w nowym opakowaniu dajcie znać, czy jest w niej ta przekręcana blokada sitka.

14 komentarzy:

  1. Ja mam puder ryżowy z Paese i jest świetny ! Działa na tej samej "zasadzie" jak bambusowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A masz całą serię Ziaji z liśćmi manuka? Bo jestem ciekawa toniku zwężającego pory.. a tak na prawdę to chyba całej tej serii :)

      Usuń
    2. Mam tonik właśnie oraz żel do mycia twarzy (ten normalny, nie z peelingującymi drobinami). Prócz tego miałam próbki pasty i kremu na dzień. O toniku jeszcze zbyt wiele powiedzieć nie mogę, bo użyłam go dopiero kilka razy. Ale pierwsze wrażenie jest jak najbardziej pozytywne - nie ściąga skóry, nie podrażnia, nie wysusza (jak na razie). Od dłuższego czasu używam natomiast żelu i muszę przyznać, że jest super. Jeśli na dłuższą metę będzie działał tak jak teraz, to na stałe włączę go do mojej pielęgnacji.
      Próbki też wywarły na mnie pozytywne wrażenie. Pasta fajnie złuszcza, mimo że nie jest to mocny ździerak, to radzi sobie doskonale, będzie dobry nawet dla wrażliwej skóry. Krem na dzień też jest w porządku, jednak najprawdopodobniej nie kupię pełnowymiarowego opakowania, choć wcześniej zamierzałam. Skóra po nim lepi się, a efekt matujący utrzymuje się bardzo krótko.

      Na pewno pojawią się recenzje toniku i żelu. :) Ale już teraz zapewniam Cię, że warto je kupić.

      Usuń
  2. ja ciągle jestem wierna pudrowi Stay Matte marki Rimmel, szkoda, że po kilku opakowaniach przestał się u Ciebie sprawdzać, ja używam go regularnie od lat z krótkimi epizodami z innymi markami :) ten puder Paese kusi! nie miałam nigdy produktu tej marki ale myślę, że kiedyś wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też żałuję, bo początki były obiecujące. Moja skóra lubi chyba zmiany, bo zazwyczaj przy zbyt długim stosowaniu jednego kosmetyku po jakimś czasie przestaje z nim współgrać. Myślę, że kiedyś kupię jeszcze Stay Matte, na próbę, by przekonać się, czy po przerwie znów zacznie się sprawdzać. :)

      Usuń
  3. Będę o nim pamiętać, obecnie mam Stay Matte i jestem z niego zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że wiele pań jest zadowolonych ze Stay Matte. :) Myślę, że Paese też Cię nie zawiedzie.

      Usuń
  4. mam zamiar go kupić kiedy tylko skończy mi się mój puder transparentny z marizy, który w sumie też dobrze matuje, ale chciałabym wypróbować coś nowego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam co nieco o kosmetykach Marizy, ale jakoś nigdy nie było mi z nimi po drodze. :) Też jestem wiecznym poszukiwaczem, lubię nowości. :)

      Usuń
  5. Też lubię Stay Matte, chociaż jak dla mnie efekt matu jest troszeczkę zbyt krótki ... Ten brzmi ciekawie, lubię pudry sypkie :)

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie.
    http://www.hushaaabye.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natomiast ja zawsze wcześniej sięgałam po kompakty, ten jest moim pierwszym sypkim pudrem. :) Ale już wiem, że tych sypkich używa mi się równie komfortowo co prasowanych.

      Usuń
  6. Koniecznie muszę go wypróbować, bo już wiele dobrego o nim czytałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po skończeniu tego spróbuję jeszcze ryżowego, o którym pisała yourpleasure. Zbiera równie pozytywne opinie co ten bambusowy.:)

      Usuń
  7. Mam go w swojej kosmetyczce od niedawna i również jestem zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń