8/04/2013

30 dni z Mel B + boczki Tiffany - TYDZIEŃ PIERWSZY

Za mną pierwszy tydzień wyzwania. Zatem tak jak obiecałam - relacja, wrażenia, opinia.




Pierwszy trening, zapoznanie z ćwiczeniami wyszły jak najbardziej pozytywnie. Od razu polubiłam Mel i jej sposób prowadzenia treningu. Spotkałam się z opiniami, że trener nie powinien dawać po sobie znać zmęczenia, być opanowanym i profesjonalnym. Natomiast Mel w czasie ćwiczeń krzyczy, zachęca, motywuje, głośno się śmieje, żartuje, w jednej chwili woła, że nie ma już siły i "zaczyna się modlić", by zaraz motywować siebie, swoją ekipę oraz ćwiczących przed ekranami. Widać jednak z całą pewnością, że trening sprawia jej przyjemność, nie robi tego z przymusu. A co za tym idzie także ja mam ochotę pracować nad swoim ciałem i nie obijać się. Zdecydowanie wolę taką formę, aniżeli milczącego, poważnego trenera, który pracuje jak robot, jego twarz nie wyraża żadnych emocji i wydaje jedynie komendy jak kapral w wojsku.

Po sześciu dniach ćwiczeń mogę stwierdzić, że najtrudniejsze są dla mnie ćwiczenia nóg oraz, o dziwo, "boczki Tiffany". Oglądając wideo z treningiem Tif nie sądziłam, że tak się "zmacham" wykonując te wydawałoby się łatwiutkie i przyjemne krążenia, skłony itd. A tu taka niespodzianka. Po wtorkowym treningu odczułam dość boleśnie mięśnie nóg oraz właśnie boczki. W środę zakwasy nóg osiągnęły szczyt. Postanowiłam więc, mimo bólu dorzucić do treningu jeszcze trening cardio oraz ABS, także z Mel B. Jak miało boleć, to konkretnie! Trening cardio dorzuciłam także w piątek, a wczoraj prócz podstawowego zestawu zrobiłam także ABS.

ABS


CARDIO


Z dnia na dzień robienie poszczególnych ćwiczeń staje się łatwiejsze. Pierwszego i drugiego dnia większość mięśni drżała przy np. podnoszeniu nóg czy robieniu brzuszków. Z każdym kolejnym treningiem wszystko wychodzi łatwiej, płynniej.
Najprzyjemniejsze jest uczucie napięcia mięśni po treningu. Na razie nie zauważyłam zmian w wyglądzie mojego ciała. Mam wrażenie jakby w malusieńkim stopniu coś zaczęło dziać się z brzuchem, jednak to może moja wyobraźnia bardzo chce, aby rzeczywiście rozpoczął się proces rzeźbienia. A kto wie- może rzeczywiście mój "kaloryfer" już wybija się na wierzch? :)

Poza tym chyba nie potrafię się porządnie zmierzyć - za każdym razem wychodzi mi inny wynik. Nie zapisałam sobie, gdzie dokładnie wykonywałam pomiary i teraz robię to na oko. Tak wiem, pierdoła ze mnie. Z tego co udało mi się wywnioskować na razie bez zmian. Muszę jednak napisać, że mnie nie chodzi o zgubienie dokładnie takiej i takiej ilości centymetrów w biodrach, takiej w udzie, a takiej w talii. Chcę, aby moje ciało wyglądało lepiej, a ile centymetrów ubędzie ma dla mnie najmniejsze znaczenie.

Codzienny trening wszedł w nawyk i czasem już nie mogę się doczekać, kiedy odzyskam laptopa, włączę wideo i zacznę ćwiczyć. To dla mnie nowość - zazwyczaj po 2-3 dniach biegania, czy ćwiczeń nie miałam już takiego zapału jak na początku i przestawałam. Tym razem cały czas mam ochotę na więcej! Szkoda, że w sieci tak mało filmików z ćwiczeniami Mel, bo chętnie dorzuciłabym jeszcze parę do tych, które już wykonuję.



Tak mają się u mnie sprawy po tygodniu wyzwania. A co u Was? Dajecie radę? Macie ochotę na więcej i więcej?

Pozdrawiam, klamarta.

6 komentarzy:

  1. Oj tak. Te boczki Tiff serio są najgorsze. W sensie ja je odczuwam mocno dzień po...a raczej odczuwałam po pierwszym razie, teraz jest ok. A z Mel...szczerze mówiąc ćwiczę z nią sporo czasu...i z razu na raz mam jej coraz bardziej dosyć, nie wiem czemu, ale wróciłam do Chodakowskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie ćwiczyłam z Ewą. Widziałam jednak parę wideo i mam wrażenie, że to właśnie typ trenera-milczka, za którym nie przepadam.:)

      Usuń
  2. ja ćwicze z Mel od ponad tygodnia, uważam że jest rewelacyjna;) KOcham jej sposób prowadzenia ćwiczen, jej poczucie humoru i ciągły uśmiech. Wczoraj dorzuciłam jeszcze boczki Tiff i dzisiaj dosłownie umieram bo nie mogę obkręcić się z bólu;p Ale to tylko dobry znak, bo wiem że wykonałam cwiczenia dobrze i dlatego bolą miesnie juz;) życzę powodzenia :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja padałam przy siadaniu/kucaniu/wstawaniu. Czułam się przez te dwa dni, kiedy zakwasy trzymały jak staruszka.:))

      Usuń
  3. klamarto kochana a gdzie ty masz te boczki? bo jakoś nic nie widzę;) masz piękny brzuch!!!! właśnie zielenieję z zazdrości;) u Mel b podpatrzyłam ćwiczenia na posladki i nogi właśnie- na poczatku był lekki dramat, ale najważniejsze są efekty, które są.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie stałam się purpurowa z zawstydzenia. Kochana dzięki za miłe słowa! :*
      Dziś po dniu przerwy ćwiczenia dały mi w kość. Tym razem pośladki odczułam najdotkliwiej.:)

      Usuń