Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Top coat. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Top coat. Pokaż wszystkie posty

5/20/2014

CATRICE, QUICK DRY&HIGH SHINE TOP COAT

Prawda jest taka, że bez niego już nie potrafię wyobrazić sobie malowania paznokci. Top coat to jeden z najlepszych, moim zdaniem, wynalazków, jakie kiedykolwiek powstały. Dziwnym zbiegiem okoliczności zawsze chwilę po nałożeniu lakieru przypominam sobie o milionie rzeczy, które powinnam zrobić *koniecznie w tej chwili*. Bez topu finał mógłby być tylko jeden. I choć znalazłam już swój ulubiony, to wciąż chętnie sprawdzam kolejne. Tym razem na tapetę biorę produkt od Catrice.

2/05/2014

NATURALNE JAK SZTUCZNE? || ESSENCE, BETTER THAN GEL NAILS, TOP SEALER


Wiele z nas marzy o pięknych, zadbanych, błyszczących paznokciach, sprawiających wrażenie niemalże sztucznych (w dobrym tego słowa znaczeniu, nie chodzi oczywiście o plastikowe, długaśne tipsy ☺). Produkt, któremu poświęcona będzie dzisiejsza notka ma pomóc nam w uzyskaniu takiego efektu. Czy rzeczywiście z jego pomocą uzyskamy w domowym zaciszu paznokcie jak salonu manicure?

10/09/2013

Najwyższa jakość w korzystnej cenie


Odkąd pierwszy raz sięgnęłam po produkt jakim jest top coat ciężko mi wyobrazić sobie manicure bez tego elementu. Pokochałam ten cudowny błysk, wydobycie głębi koloru, przedłużenie trwałości lakieru. Niestety z każdą kolejną buteleczką produktu marki Venita, którego używałam do tej pory jego działanie i właściwości coraz mniej mnie zadowalały. W poszukiwaniu jego lepszego następcy natrafiałam na klasyki w tej kategorii - Good To Go Essie, Seche Vite czy Poshe, jednak półka cenowa, na jakiej są ulokowane mi nie odpowiada. Przeszukując zasoby niewielkiego sklepu kosmetycznego w moim mieście natrafiłam natomiast na top coat marki Sally Hansen, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam. Advanced Hard As Nails, bo o nim mowa, okazał się naprawdę fantastycznym produktem, który na stałe u mnie zagościł.

4/19/2013

A jednak bubel...

Jak to mawiają - nie chwal dnia przed zachodem słońca. Obiecuję, że więcej tego nie zrobię. Dlaczego? Jakiś czas temu zamieściłam recenzję produktu do paznokci Eveline. Moja ocena nie była najwyższa, bez zachwytów, jednak nie było również najgorzej. Jakby na złość, aby całkowicie zaprzeczyć moim słowom następnego dnia po dodaniu wpisu Top Coat 3w1 Nail therapy, bo o nim mowa, całkowicie zmasakrował lakier na moich paznokciach, czyniąc z niego bąbelkowe pole. I z każdym użyciem jest coraz gorzej. Dlatego też nie najgorsza recenzja znikła, a w jej miejsce pojawia się nowa, pełna zasłużonej krytyki.


Cena:
ok.10zł
7,99zł - Biedronka 

Pojemność:
12ml

Skład:




Zapewnienia producenta:
"(...)W 60 sekund tworzy na powierzchni paznokcia trwałą, przezroczystą i błyszczącą powłokę, która zabezpiecza przed odpryskiwaniem lakieru oraz przedłuża jego trwałość aż do 7 dni. (...) łatwo się aplikuje. Nie pozostawia smug na powierzchni lakieru. Preparat wzmacnia, utwardza i chroni paznokcie przed uszkodzeniami. Zawiera filtru UV, które chronią lakier przed blaknięciem i matowieniem." 
Nie był testowany na zwierzętach.
Data ważności 12 miesięcy od otwarcia.
Moja opinia:
Pędzelek - standardowy, dość wąski. Od razu zdziwiła mnie jednak bardzo rzadka, wręcz lejąca konsystencja. Przyzwyczajona byłam do nieco bardziej zwartej, tj. w produkcie Venita. Po odczekaniu ok. minuty od nałożenia ostatniej warstwy lakieru przystąpiłam do nakładania owego 3w1. Oczywiście nie wiedziałam jaka ilość będzie odpowiednia, więc nabrałam zbyt wiele i zalałam calusieńkie skórki. Z czasem opracowałam metodę nakładania, jednak mimo to zdarzy mi się, że przesunę pędzelek za daleko i top coat wyląduje tam, gdzie nie potrzeba. Przeczytałam mnóstwo opinii: że tworzy bąbelki, że nadaje jakiś mleczny odcień lakierom, że wysycha godzinami, że rozmazuje lakier. Siedziałam więc i bacznie obserwowałam paznokcie. Dodam jeszcze, że nie posiadam emalii Eveline, więc top coat testuję/używam z lakierami innych firm (m.in. Golden Rose, Miss Sporty, Virtual). Nie pojawiła, a raczej nie pojawia się żadna mleczna/biaława warstwa. Z doświadczenia wiem, że takie zjawisko ma miejsce, kiedy emalia lub też płytka paznokcia jest zbyt zimna - pisałam o tym przy okazji recenzji top coat Venita. Rozmazywanie lakieru - nie. Jasnym jest chyba, że jeśli zaczniemy aplikować produkt na mokry, jeszcze ciągnący lakier zanim choć odrobinkę przeschnie, to każdy top coat go rozmaże i stworzy smugi. Bąbelki - i tutaj zaczyna się jakże interesująca historia. Początkowo owszem, pojawiały się gdzieniegdzie, jeden albo dwa. Nie były jednak na tyle duże, widoczne, aby aż tak przeszkadzały. Jednak z każdym użyciem pojawia się ich coraz więcej i więcej. A jeśli nałożę ów produkt zanim lakier zdąży dobrze przeschnąć, efekt bąbelkowego pola na paznokciach murowany. Niestety nie mam połowy dnia na to, aby usiąść, spokojnie umalować pazurki i czekać aż lakier wyschnie na tyle, co by przeuroczy specyfik Eveline raczył nie zniszczyć całej mojej pracy. Od top coatu oczekuję, że nałożony na nieco podeschniętą emalię utwardzi ją, nabłyszczy i utrwali. Top coat Eveline nie radzi sobie z tym wybitnie trudnym zadaniem. Wysychanie w 60 sekund - nie do końca. Owszem, czas wysychania jest dość krótki, jednak są to 2 - 3 minutki, nie minuta. Jednak po upływie tego czasu nie ma mowy o wykonywaniu mocno skomplikowanych prac domowych - mimo, iż wydaje się, że całość już stwardniała, to wystarczy mocniej nacisnąć płytkę, by pozostawić na niej odcisk. Nabłyszczenie - średnie. Parę godzin po nałożeniu paznokcie wyglądają ładnie, jednak im dłużej tym gorzej. 



Reasumując, w przypadku tego produktu Eveline,  jak coś jest do wszystkiego - i wysusza, i nabłyszcza, i utwardza, i pielęgnuje, i w ogóle jest ósmym cudem świata, to jest całkowicie do niczego. Zawiodłam się na całej linii. I utwierdziłam się jedynie w przekonaniu, że warto sprawdzić co na temat danego kosmetyku głosi internet, czyli m.in. Wasze blogi.
Z podkulonym ogonem wracam do utwardzacza Venita,  a w międzyczasie bacznie rozglądam się za innym, godnym uwagi produktem tego typu. Wypatrzyłam już top coat Sally Hansen, dlatego chciałabym zapytać, czy wiecie o nim co nieco? A może polecacie inne (w rozsądnej cenie)?

Pozdrawiam, klamarta.

3/04/2013

Szybko, szybciej!

Top coat to moja miłość od pierwszego użycia. Odkąd go stosuję, nie potrafię pomalować paznokci bez nałożenia warstwy tego produktu. Nie mam czasu na czekanie, aż lakier wyschnie, zaraz po umalowaniu znajduję milion czynności, które muszę wykonać *już*. Poza tym lubię, kiedy lakier porządnie błyszczy i nie staje się matowy i wypłowiały wraz z upływem czasu. I w tejże właśnie sytuacji największym sprzymierzeńcem staje się top coat szybkoschnący nail therapy marki Venita.



Top coat szybkoschnący nabyć można w sklepach kosmetycznych, osiedlowych drogeriach. Za buteleczkę o pojemności 10ml zapłacimy ok.7zł. Wyposażona jest w średnich rozmiarów pędzelek, wystarczą trzy pociągnięcia, by pokryć cały paznokieć. Konsystencja produktu na początku jest dość rzadka, nie należy zbytnio szarżować - grozi ryzykiem zalanych skórek. Z każdym użyciem staje się gęstsza, jednak moim zdaniem im ten kosmetyk jest gęstszy, tym gorzej się go nakłada.
Polecam używanie go po kilku chwilach od nałożenia lakieru. Nałożony zbyt wcześnie rozmazuje i rozciąga emalię. Wysycha bardzo szybko. Świetnie nabłyszcza. Nie zmienia koloru lakieru, wydobywa jego głębię. Przedłuża trwałość. Nie wiem, czy rzeczywiście, jak obiecuje producent, nie żółknie w solarium, gdyż nie chadzam w takie miejsca, więc nie mam okazji sprawdzić.
Ma jednak dwa minusy. Po pierwsze - od czasu do czasu lubi bąblować. Nie zdarza się to jednak często. Drugi minus jest dość specyficzny. Mianowicie, jeśli nasze paznokcie w trakcie nakładania lakieru a później top coatu są zimne (bo mamy np. kłopot z wiecznie zimnymi rękami, czy chwilę wcześniej umyłyśmy je w zimnej wodzie) to nałożony produkt na całej powierzchni paznokcia lub na jego części staje się matowy. Muszę przyznać, że po raz pierwszy spotkałam się z taką sytuacją i początkowo nie miałam pojęcia o co chodzi. Sądziłam, że może jakiś składnik top coatu oddziałuje z innym składnikiem danego lakieru i stad taka reakcja. Po kilku eksperymentach doszłam jednak do wniosku, że to "wina zimnych paznokci", jakkolwiek to brzmi. 
To, jak wygląda na paznokciach możecie sprawdzić w każdym poście, gdzie prezentuję lakiery - stosuję go za każdym razem. 


 Czy polecam ten produkt? Sądzę, że tak. Ja zużyłam już 3-4 buteleczki i na tym się nie skończy. Jak na taką cenę to naprawdę niezły top coat.

Miłego dnia, K.