Wraz z początkiem lata stwierdziłam, że ciężkie, kryjące podkłady coraz mniej zaczynają odpowiadać mi na co dzień. Koniec końców i tak wszystko po kilku godzinach spływa ze skóry. Mimo wszystko nie chciałam rezygnować całkowicie z makijażu. Doskonałym wyjściem zatem mógł okazać się krem BB, który przy jednoczesnym maskowaniu niedoskonałości i wyrównywaniu kolorytu, miałby lekką formułę. Niestety ogromna część dostępnych na naszym rynku kremów BB ma bardzo ubogą paletę odcieni, wśród których ciężko znaleźć coś dla osób o jasnej karnacji. Z pomocą przyszło Under20. Czy multifunkcyjny antybakteryjny krem BB spełnił moje oczekiwania?
Odcień, który wybrałam to 01 jasny beżowy. W przypadku tego kremu nazwa na szczęście oddaje rzeczywisty odcień produktu - bez pomarańczowych czy różowych tonów, delikatnie żółtawy, naturalny, dobrze współgrający z moją karnacją. Nie jestem pewna czy zimą będzie wyglądał równie dobrze co latem, mam wrażenie, że może być o ton za ciemny. Jednak mimo to jestem z niego zadowolona.
Kosmetyk zamknięty jest w 75ml tubie zamykanej na standardowy 'klik'. Całość otrzymujemy w kartonowym opakowaniu, na którym umieszczono informacje od producenta oraz skład. Cena to około 15 złotych, co biorąc pod uwagę ogromną jak na tego typu produkt ilość, jest naprawdę korzystna. Ma typowo kremową, dość gęstą konsystencję, przyjemny i lekki zapach. Aplikowałam go palcami, wykonując krótkie maźnięcia. Nie sprawdziło się u mnie wklepywanie go w skórę.
Under20 kojarzy się zapewne wszystkim z kosmetykami do pielęgnacji skóry problematycznej, z niedoskonałościami. Także ów krem BB ma być skuteczny w codziennej pielęgnacji skóry ze skłonnościami do powstawania trądziku. Reklamowany jako połączenie lekkiego kremu i pudru, powinien zapewniać szerokie działanie, od nawilżania, matowania, wyrównania kolorytu, maskowania, wygładzania aż po nadawanie naturalnego wyglądu skórze. Uff, nie da się ukryć, sporo tego jak na jeden kosmetyk.
Niestety już pierwsza aplikacja rozwiała moje wątpliwości: nie będzie aż tak pięknie. Mimo obietnicy pozostawienia skóry matowej, krem jest bardzo tłusty, przez co skóra świeci się niemiłosiernie i nie obędzie się bez sporych ilości pudru. Odpada też stosowanie bibułek matujących czy odciskanie w chusteczkę higieniczną, ponieważ zabieg ten ściąga większą część nałożonego wcześniej produktu. Dopiero po przypudrowaniu można spokojnie dotknąć twarzy. Dobrym rozwiązaniem jest też oprószenie skóry pudrem przed nałożeniem kremu BB. Wtedy błyszczenie jest nieco mniejsze, choć nadal do pełnego matu daleko. Krycie jest zaskakująco dobre, z możliwością stopniowania poprzez dodanie kolejnych warstw. Oczywiście nie zamaskuje większych wyprysków czy przebarwień, jednak w połączeniu z korektorem można uzyskać naprawdę zadowalający efekt. Skóra wygląda naturalnie, jest gładka i świetlista (oczywiście jeśli nie naładujemy na skórę grubej warstwy pudru). Myślę, że najlepiej krem ten sprawdzi się u osób z cerą suchą i normalną. A ja, choć moja skóra jest problematyczna i świeci się jak szalona w strefie T, polubiłam ten krem i sięgam po niego zazwyczaj, gdy wychodzę gdzieś na niedługi czas. Nie sądzę, by był to najlepszy wybór do pracy czy szkoły, gdzie spędzamy większą część dnia, a już z całą pewnością nie na wesele czy imprezę.
![]() |
Dodam jeszcze, że kosmetyk ten nie zapchał mojej skóry. Nie wpłynął też znacząco na poprawę jej stanu, nie zauważyłam by pomagał w gojeniu się niedoskonałości.
SKŁAD: Aqua, C12-15 Akyl Benzoate,
Glycerin, Isopropyl Palmitate, Triethylhexanoin, Cety PEG/PPG-10/1
Dimethicone, Propylene Glycol, Polymethyl Methacrylate, Ethylhexyl
Methoxycinnamate, Magnesium Sulfate, Polyglyceryl-4 Isostearate,
Candelilla Cera, Ethylhexylglycerin, Triethoxycprylylsilane, Butylene
Glycol, Sodium Hyaluronate, Laminaria Saccharina Exstract,
Phenoxyethanol, Methylparaben, Parfum, Benzyl Alcohol, Linalool,
Limonene, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexane Carboxyaldehyde, Citronellol,
Alpha-Isomethyl Ionone, Geraniol, Hydroxycitronellal, CI 77891, CI
77492, CI 77491, CI 77499
A na koniec prośba: jeśli znacie jakieś kremy BB w jasnym odcieniu, które wykazują przy tym działanie matujące, koniecznie dajcie znać.
kolorek jest boski!
OdpowiedzUsuńWiększość drogeryjnych kremów BB ma paskudne, pomarańczowe odcienie. Ten natomiast udał się Under20 i muszę przyznać - byłam zdziwiona, że stworzyli jasny, ładny odcień.
Usuńteż go lubię, dobbry na szybkie wyjście albo po prostu na lato, gdy nie chcę cieżkich podkładów i nie chcę straszyć ludzi :D ale faktycznie matu zero ;/ trzeba sporo pudru
OdpowiedzUsuńOdkąd go używam zużyłam chyba więcej pudru niż przez ostatni rok. :) Ale mam zboczenie na punkcie matu, więc spore ilości pudru właśnie są w przypadku tego kremu konieczne.
UsuńLubię go, ale faktycznie: na mat nie ma co liczyć
OdpowiedzUsuńMnie ciekawi tylko, skąd wzięły się te wyniki na poziomie 70% w kwestii pozostawiania skóry matowej, którymi raczy nas producent. :D Nie ma chyba osoby, która wmówiłaby mi, że ten krem matuje. :)
UsuńNie miałam ale widzę że brakowało by mi matu. Mój nosek i czoło lubią się świecić.
OdpowiedzUsuńSam krem BB w takim razie nie zdałby egzaminu. Ale w połączeniu z pudrem może przekonałabyś się do niego.:)
UsuńWypróbuj krem BB matujący z Avon ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za podpowiedź. :) Poszukałam informacji i w wielu recenzjach pojawia się niestety stwierdzenie, że najjaśniejszy odcień nada się do średniej karnacji. A ja, zwłaszcza zimą, jestem niesamowicie blada. :/
UsuńKupiłam kiedyś produkt marki under20, i było nic poza dużym rozczarowaniem :(
OdpowiedzUsuńJa dawno temu miałam ich krem matujący i był całkiem całkiem. Szału nie było, ale nie wspominam go źle. :)
UsuńMam ten sam problem - chyba nie ma dobrego BB kremu który by MATOWIŁ :) więc jesteśmy skazane na normalne podkłady..:< Dobrze że się nie skusiłam na ten krem, bo czaiłam się na niego kilka razy w drogerii..;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
noo ja tak samo mam nic mnie nie matowi ;/
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO UDZIAŁU!! :)
http://inszaworld.blogspot.com/2014/09/konkurs-jesienny.html